Zawieszam bloga... Zawieszam, nie usuwam. Nie dlatego, że nie mam weny, po prostu gdy nie ma komentarzy... to nie sprawia mi przyjemności. W ostatnim rozdziale nie było ani jednego komentarza. Cóż, szkoda, fajnie by było wiedzieć, że mam dla kogo pisać i że ktoś to czyta. Tak więc zawieszam, może tu powrócę z jakimś wybuchowym rozdziałem. Dla tych, którzy jednak to czytali - przepraszam. Jeśli nadal was interesuje moja wyobraźnia możecie odwiedzić mojego bloga z imaginami, na którego od czasu do czasu coś wrzucę. Jeśli ktoś chce się ze mną skontaktować obok macie podanego aska i twittera, niestety rzadko tam wchodzę, bo konta te zostały założone na potrzebę bloga, bo nie chciałam podawać swojego prawdziwego. Mam jeszcze pomysł na Larry'ego nie wiem czy wypali, bo nie mogę sie do tego zabrać. Tak więc massive sorry, czeeść. x
Luv ya all. jeszcze raz podaje link do bloga z imaginami blog
28 listopada 2012
09 listopada 2012
Rozdział IV - I promise.
Boziu, wiem, że mnie zabijecie, że mnie nie lubicie, że miałam już dawno dodać ten rozdział, ale przepraszam ! Ten tydzień był cały zawalony nauką, nie miałam czasu. Ale myślę, że DŁUUUUUUUUGI i to bardzo rozdział jakoś wam to wynagrodzi. Dodałam trochę Larry'ego i Niama. :) Chociaż w sumie Niam nie jest zbyt widoczny. Jeśli ktokolwiek czyta jeszcze tego bloga to niech mi napisze, czy mam go dalej prowadzić czy to nie ma sensu, bo sama nie wiem. Nie wiem czy komukolwiek się to podoba... Fakt, jest sporo wejść ale mało komentarzy... Sama nie wiem. Napiszcie mi. :)
Strasznie jaram się wywiadem z Lou i Zaynem dla Polski. :) Nauczyli ich mówić KOCHAMY WAS <3
Być może w końcu coś z tego wyjdzie. :) tu macie link do zapowiedzi wywiadu : [ x ]
Nie chce was zanudzać.
*-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-*
Obudziło mnie głośnie pukanie do drzwi. Otworzyłem i przetrałem oczy patrząc
na zegarek. Myślałem, że mi sie wydaje, że jest 5 nad ranem ale po przetraciu
oczu okazało się, że to prawda. Zaskoczony zsunąłęm się z łóżka, włożyłem
kapcie i poszedłem do przedpokoju. Otworzyłem drzwi i zrobiłem ogromne oczy.
Przede mną stał Louis - kumpel Hazzy. Spojrzał na mnie z wrogą miną.
- Gdzie jest Harry ?! - wszedł do domu. Śmierdziało od niego alkoholem.
- Śpi... - podniosłem brew do góry. Chłopak wyminął mnie i śmiałym ruchem
wszedł do salonu po czym udał się do sypialni Hazzy.
- Nie ma go tu! - krzyknął. Wskazałem mu ręką drzwi do mojej sypialni.
Wszedł tam robiąc przy tym ogromny hałas a ja stałem i patrzałem co on wyprawia.
Usiadł na moje łóżko obok Loczka i pogłaskał go po odkrytym udzie. Nie powiem
zaczął mnie wkurzać. Co on do cholery chce od MOJEGO chłopaka? Usłyszałem
jak szepcze do spiącego Harry'ego:
- Hazz... Wstań spiochu... - przybliżył się do jego twarzy, a we mnie się gotowało.
Normalnie poszedłbym tam oderwał tego idiotę od Stylesa i mu przywalił. Ale
byłem ciekawy czego on chce. Skierowałem się na kanape skąd miałem dobry
widok na moją sypialnie. Zobaczyłem, że Hazza siedział na moim łóżku zakryty
do pasa kołdrą, ponieważ jak już pewnie wiecie - śpi nago.
- Ja... Harry... Ja musze Ci coś powiedzieć. - zaczął Tomlinson. Pewnie nikt nie
chciałby teraz widzieć mojej miny.
- Co jest? - zapytał oschle Harreh.
- Ymm...
- No mów.
- Hazz.. Ja... Ja nie moge przestać o tobie myśleć, chciałem powiedzieć ci o tym
już dawno, ale za każdym razem coś nam przeszkadzało, a teraz kiedy
wprowadził się ten jak mu tam poczułem, że naprawdę cię kocham! - powiedział
na jednym wdechu po czym go pocałował. W tym momencie coś we mnie pękło.
Nie liczyło się to, że byłem w piżamie. Wstałem z kanapy, ruszyłem do
przedpokoju, założyłem buty, wziąłem kurtkę i wyszedłem trzaskając za sobą
drzwiami. Słyszałem jakieś krzyki typu ,, co ty zrobiłeś idioto?!" ,,wypad stąd"
i tym podobne, ale może mi się wydawało.
Biegłem prosto przed siebie nie zwracając na nic uwagi. Było po 5:00 więc nie
było zbyt dużego ruchu. Pomyślałem, że w takiej sytuacji mogę liczyć tylko
na Liama, więc biegłem w stronę jego domu. Nawet nie wiem kiedy znalazłem
się pod jego drzwiami. Zacząłem walić w nie jak opętany, a łzy lały się z moich
oczu strumieniami. Może pomyślicie, że to głupie. Znamy się nie cały tydzień
ale ja go pokochałem. Nie wiem jak to się stało. Nie wiem KIEDY to się stało.
A przede wszystkim nie wiem dlaczego... Usłyszałem dźwięk otwierającego się
zamka.
- Nialler ?! Co sie stało ?! - zapytał Li ciągnąc mnie do domu.
- Boże jak Ty wyglądasz? Zaraz... Czy ty... jesteś w piżamie ?! Boże święty. -
przytulił mnie a ja zacząłem szlochać.
- Ni..nic ja po prostu nie wiedziałem gdzie mam iść... Pomyślałem, że..
- Dobrze pomyślałeś. - przerwał mi. - Zawsze możesz na mnie liczyć Niall...
Zawsze, pamiętaj... - nie odpowiedziałem nic. Nie wiedziałem co.
- Więc powiedz mi co się stało? - złapał mnie za rękę i zaprowadził do kuchni.
- Harry... i Louis... Oni...On... Przepraszam, nie mogę! - schowałem twarz w ręce.
- Ooh Nialler, Nialler... - znów mnie przytulił. - Nie martw się...
- Przepraszam... Że Cię obudziłem. - odszedłem od niego i usiadłem na kanapie.
Chłopak zrobił mi kawę i podał do ręki. On jest cudowny. Znał mnie doskonale.
Wiedział co jest mi teraz najbardziej potrzebne a były to dwie rzeczy: kawa
i jego obecność. Zawsze potrafił poprawić mi humor, niezależnie od tego co
się stało. Niestety, nie tym razem. Usłyszałem pukanie do drzwi.
- Jeśli to on, powiedz, że mnie tu nie ma. - poprosiłem.
~*~
Nigdy nie sądziłem, że Louis odwali taki numer. Fakt... Kiedyś się spotykaliśmy
na sex... Ale ja go uwarzałem za przyjaciela. Nic do niego nie czułem. Co innego
Niall. Nialla kochałem... I wiem, że to nie był dla niego miły widok. Martwiłem się,
że mógł sobie coś zrobić... Wybiegł tak po prostu. W piżamie. Zraniłem go...
Pierwsze co mi przyszło do głowy to to, że Irlandczyk pobiegł do Liama.
Po wywaleniu Tomlinsona z domu ubrałem się i pojechałem do Payna.
Nie wiem ile mi to zeszło, za pewne nie długo, ale dłużyło mi się strasznie.
Zapukałem do drzwi Liama. Otworzył.
- Tak? - zapytał udając spokojnego.
- Ja do Nialla. - chciałem wejść do środka ale zatorował mi wejście.
- Nie ułatwiasz. - powiedziałem marszcząc czoło.
- On nie chce z tobą rozmawiać. - wygiął cwaniacko usta.
- Skoro tak. - powiedziałem i odepchnąłem go z całej siły. Wszedłem do pokoju
i zobaczyłem Niallera. Miał zapuchnięte od płaczu oczy, rozczochrane włosy,
za duże na niego ciuchy Liama a w ręku trzymał kubek. Podszedłem do niego.
- Niall... - zacząłem.
- Wyjdź. - rozkazał.
- Nie bez ciebie. - usiadłem obok niego. Nie odpowiedział. Odwrocił głowę
i udawał, że na coś patrzy chociaż nic tam nie było. Uklęknąłem przed nim.
- Kocham Cię. Jego nie. Uwierz mi, proszę. - pogładziłem jego kolano. Znów nie
odpowiedział. Zrobiło mi się przykro. Ja go naprawdę kochałem. Może to żałosne.
- Wstań. - usłyszałem.
- Nie, dopóki mi nie wybaczysz. - poczułem łzę na policzku.
- Niall... Porozmawiaj ze mną. - złapałem go za podbrudek i spojrzałem mu
w oczy. Zamknął je.
- Dlaczego ty mi to robisz ? - ciągnąłem.
- Słucham ? Dlaczego JA ci to robie ? Dlaczego ty mi to zrobiłes.
- Ale ja ci przecież nic nie zrobiłem. To prawda, sypiałem z Tomlinsonem ale
to było zanim się poznaliśmy. Długi czas przed naszym pierwszym spotkaniem
to zakończyłem. To on coś sobie ubzdurał.
- Aha.
- Aha? AHA?! - wkurzyłem się.
- Aha. - powtórzył Horan.
- Jesteś nieznośny... - uśmiechnąłem się do niego lekko.
Atmosfera zrobiła się nieznośna ponieważ oboje przez pewien czas milczeliśmy.
Sam już nie wiedziałem jak mam go przekonać. Naprawdę mi na nim zależało.
- Więc jak? Wybaczysz mi Blondasku ? - przerwałem ciszę.
- Wybaczę. Ale tylko z jednego powodu. - nachylił się i szepnął mi do ucha: nie
mógłbym zrezygnować z tych ust. Potrafią zrobić cuda. - przygryzł płatek
mojego ucha.
Zarumieniłem się. Co mu się stało? Przecież to on był tym nieśmiałym.
- Wracajmy już - poruszył znacząco brwiami.
- Okej. - uśmiechnąłem się do niego.
- Liam! - krzyknął Horan wprost do mojego ucha, a ja odskoczyłem i myślałem,
że ogłuchłem. Liam przyszedł i kiwnął głową na znak, że chce usłyszeć co Niall
ma mu do powiedzenia.
- My już pojedziemy... Przed Harry'm duuuuużo roboty. Ciuchy oddam Ci następnym
razem, okej?
- Okej...
Co znaczyło, że przede mną duuuużo pracy ? Co on miał na myśli ?
Blondyn wstał z kanapy i klepnął mnie w tyłek.
- Aww - mruknąłem.
Wyszliśmy od Payne, wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do domu, w którym
przekonałem się co chłopak miał na myśli...
Hmm... Wydawał się dłuższy. xD
Strasznie jaram się wywiadem z Lou i Zaynem dla Polski. :) Nauczyli ich mówić KOCHAMY WAS <3
Być może w końcu coś z tego wyjdzie. :) tu macie link do zapowiedzi wywiadu : [ x ]
Nie chce was zanudzać.
*-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-*
Obudziło mnie głośnie pukanie do drzwi. Otworzyłem i przetrałem oczy patrząc
na zegarek. Myślałem, że mi sie wydaje, że jest 5 nad ranem ale po przetraciu
oczu okazało się, że to prawda. Zaskoczony zsunąłęm się z łóżka, włożyłem
kapcie i poszedłem do przedpokoju. Otworzyłem drzwi i zrobiłem ogromne oczy.
Przede mną stał Louis - kumpel Hazzy. Spojrzał na mnie z wrogą miną.
- Gdzie jest Harry ?! - wszedł do domu. Śmierdziało od niego alkoholem.
- Śpi... - podniosłem brew do góry. Chłopak wyminął mnie i śmiałym ruchem
wszedł do salonu po czym udał się do sypialni Hazzy.
- Nie ma go tu! - krzyknął. Wskazałem mu ręką drzwi do mojej sypialni.
Wszedł tam robiąc przy tym ogromny hałas a ja stałem i patrzałem co on wyprawia.
Usiadł na moje łóżko obok Loczka i pogłaskał go po odkrytym udzie. Nie powiem
zaczął mnie wkurzać. Co on do cholery chce od MOJEGO chłopaka? Usłyszałem
jak szepcze do spiącego Harry'ego:
- Hazz... Wstań spiochu... - przybliżył się do jego twarzy, a we mnie się gotowało.
Normalnie poszedłbym tam oderwał tego idiotę od Stylesa i mu przywalił. Ale
byłem ciekawy czego on chce. Skierowałem się na kanape skąd miałem dobry
widok na moją sypialnie. Zobaczyłem, że Hazza siedział na moim łóżku zakryty
do pasa kołdrą, ponieważ jak już pewnie wiecie - śpi nago.
- Ja... Harry... Ja musze Ci coś powiedzieć. - zaczął Tomlinson. Pewnie nikt nie
chciałby teraz widzieć mojej miny.
- Co jest? - zapytał oschle Harreh.
- Ymm...
- No mów.
- Hazz.. Ja... Ja nie moge przestać o tobie myśleć, chciałem powiedzieć ci o tym
już dawno, ale za każdym razem coś nam przeszkadzało, a teraz kiedy
wprowadził się ten jak mu tam poczułem, że naprawdę cię kocham! - powiedział
na jednym wdechu po czym go pocałował. W tym momencie coś we mnie pękło.
Nie liczyło się to, że byłem w piżamie. Wstałem z kanapy, ruszyłem do
przedpokoju, założyłem buty, wziąłem kurtkę i wyszedłem trzaskając za sobą
drzwiami. Słyszałem jakieś krzyki typu ,, co ty zrobiłeś idioto?!" ,,wypad stąd"
i tym podobne, ale może mi się wydawało.
Biegłem prosto przed siebie nie zwracając na nic uwagi. Było po 5:00 więc nie
było zbyt dużego ruchu. Pomyślałem, że w takiej sytuacji mogę liczyć tylko
na Liama, więc biegłem w stronę jego domu. Nawet nie wiem kiedy znalazłem
się pod jego drzwiami. Zacząłem walić w nie jak opętany, a łzy lały się z moich
oczu strumieniami. Może pomyślicie, że to głupie. Znamy się nie cały tydzień
ale ja go pokochałem. Nie wiem jak to się stało. Nie wiem KIEDY to się stało.
A przede wszystkim nie wiem dlaczego... Usłyszałem dźwięk otwierającego się
zamka.
- Nialler ?! Co sie stało ?! - zapytał Li ciągnąc mnie do domu.
- Boże jak Ty wyglądasz? Zaraz... Czy ty... jesteś w piżamie ?! Boże święty. -
przytulił mnie a ja zacząłem szlochać.
- Ni..nic ja po prostu nie wiedziałem gdzie mam iść... Pomyślałem, że..
- Dobrze pomyślałeś. - przerwał mi. - Zawsze możesz na mnie liczyć Niall...
Zawsze, pamiętaj... - nie odpowiedziałem nic. Nie wiedziałem co.
- Więc powiedz mi co się stało? - złapał mnie za rękę i zaprowadził do kuchni.
- Harry... i Louis... Oni...On... Przepraszam, nie mogę! - schowałem twarz w ręce.
- Ooh Nialler, Nialler... - znów mnie przytulił. - Nie martw się...
- Przepraszam... Że Cię obudziłem. - odszedłem od niego i usiadłem na kanapie.
Chłopak zrobił mi kawę i podał do ręki. On jest cudowny. Znał mnie doskonale.
Wiedział co jest mi teraz najbardziej potrzebne a były to dwie rzeczy: kawa
i jego obecność. Zawsze potrafił poprawić mi humor, niezależnie od tego co
się stało. Niestety, nie tym razem. Usłyszałem pukanie do drzwi.
- Jeśli to on, powiedz, że mnie tu nie ma. - poprosiłem.
~*~
Nigdy nie sądziłem, że Louis odwali taki numer. Fakt... Kiedyś się spotykaliśmy
na sex... Ale ja go uwarzałem za przyjaciela. Nic do niego nie czułem. Co innego
Niall. Nialla kochałem... I wiem, że to nie był dla niego miły widok. Martwiłem się,
że mógł sobie coś zrobić... Wybiegł tak po prostu. W piżamie. Zraniłem go...
Pierwsze co mi przyszło do głowy to to, że Irlandczyk pobiegł do Liama.
Po wywaleniu Tomlinsona z domu ubrałem się i pojechałem do Payna.
Nie wiem ile mi to zeszło, za pewne nie długo, ale dłużyło mi się strasznie.
Zapukałem do drzwi Liama. Otworzył.
- Tak? - zapytał udając spokojnego.
- Ja do Nialla. - chciałem wejść do środka ale zatorował mi wejście.
- Nie ułatwiasz. - powiedziałem marszcząc czoło.
- On nie chce z tobą rozmawiać. - wygiął cwaniacko usta.
- Skoro tak. - powiedziałem i odepchnąłem go z całej siły. Wszedłem do pokoju
i zobaczyłem Niallera. Miał zapuchnięte od płaczu oczy, rozczochrane włosy,
za duże na niego ciuchy Liama a w ręku trzymał kubek. Podszedłem do niego.
- Niall... - zacząłem.
- Wyjdź. - rozkazał.
- Nie bez ciebie. - usiadłem obok niego. Nie odpowiedział. Odwrocił głowę
i udawał, że na coś patrzy chociaż nic tam nie było. Uklęknąłem przed nim.
- Kocham Cię. Jego nie. Uwierz mi, proszę. - pogładziłem jego kolano. Znów nie
odpowiedział. Zrobiło mi się przykro. Ja go naprawdę kochałem. Może to żałosne.
- Wstań. - usłyszałem.
- Nie, dopóki mi nie wybaczysz. - poczułem łzę na policzku.
- Niall... Porozmawiaj ze mną. - złapałem go za podbrudek i spojrzałem mu
w oczy. Zamknął je.
- Dlaczego ty mi to robisz ? - ciągnąłem.
- Słucham ? Dlaczego JA ci to robie ? Dlaczego ty mi to zrobiłes.
- Ale ja ci przecież nic nie zrobiłem. To prawda, sypiałem z Tomlinsonem ale
to było zanim się poznaliśmy. Długi czas przed naszym pierwszym spotkaniem
to zakończyłem. To on coś sobie ubzdurał.
- Aha.
- Aha? AHA?! - wkurzyłem się.
- Aha. - powtórzył Horan.
- Jesteś nieznośny... - uśmiechnąłem się do niego lekko.
Atmosfera zrobiła się nieznośna ponieważ oboje przez pewien czas milczeliśmy.
Sam już nie wiedziałem jak mam go przekonać. Naprawdę mi na nim zależało.
- Więc jak? Wybaczysz mi Blondasku ? - przerwałem ciszę.
- Wybaczę. Ale tylko z jednego powodu. - nachylił się i szepnął mi do ucha: nie
mógłbym zrezygnować z tych ust. Potrafią zrobić cuda. - przygryzł płatek
mojego ucha.
Zarumieniłem się. Co mu się stało? Przecież to on był tym nieśmiałym.
- Wracajmy już - poruszył znacząco brwiami.
- Okej. - uśmiechnąłem się do niego.
- Liam! - krzyknął Horan wprost do mojego ucha, a ja odskoczyłem i myślałem,
że ogłuchłem. Liam przyszedł i kiwnął głową na znak, że chce usłyszeć co Niall
ma mu do powiedzenia.
- My już pojedziemy... Przed Harry'm duuuuużo roboty. Ciuchy oddam Ci następnym
razem, okej?
- Okej...
Co znaczyło, że przede mną duuuużo pracy ? Co on miał na myśli ?
Blondyn wstał z kanapy i klepnął mnie w tyłek.
- Aww - mruknąłem.
Wyszliśmy od Payne, wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do domu, w którym
przekonałem się co chłopak miał na myśli...
Hmm... Wydawał się dłuższy. xD
02 listopada 2012
Przepraszam!
Przepraszam za brak nowego rozdziału! Nie mam weny ostatnio. Przepraszam Was. Dzisiaj postaram się coś zacząć, do końca tygodnia powinno się coś pojawić. MASSIVE SORRY ! Dziękuje za wejścia i komentarze. + Narazie musi Wam starczyć imagin o Niallu na moim 2 blogu : BLOG
KOCHAM WAS <3
KOCHAM WAS <3
23 października 2012
Rozdział III - Sometimes I Feel So Happy But...
ROZDZIAŁ ZAWIERA ELEMENTY ZBOCZONE - CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ. XD
- Harry ! Błagam Cię ! Jedź szybciej! Jeden jedyny raz, przekrocz prędkość, zrób
to dla mnie! Jeśli dostaniesz mandat, zapłace, ale pośpiesz się, na litość Boską!
- Niall, spokojnie, chyba nie zauważyłeś ale stoimy w korku. - powiedział spokojnym
i opanowanym tonem. Nie to co ja. Ja darłem się na całe auto. Po prostu martwiłem
się o Liama, sądząc po głosie był w ciężkim stanie, mógłby zrobić coś głupiego.
Droga do domu chłopaka nie była długa, około piętnaście minut, ale niestety trafiliśmy
na ten głupi korek ! Co do cholery ci ludzie robią tu o tej porze?! Byłem wściekły.
Wściekły na siebie, wściekły na tych ludzi z korku, wściekły na wszystko!
W końcu udało nam się przebić przez jadące w tym samym kierunku auta i dotarliśmy
na miejsce. Harreh zaparkował na wolnym miejscu parkingowym i zgasił auto.
Wysiadłem i pobiegłem w stronę drzwi domu chłopaka, a biedny Loczek, który
próbował mnie na początku dogonić zrezygnowany zwolnił. Natomiast ja wbiegłem
bez pukania do środka domu i zobaczyłem ciemność. Serce zaczęło mi walić jak
oszalałe, przełknąłem głośno ślinę i ruszyłem po omacku w stronę salonu.
Potknąłem się o coś i upadłem. Przeklnąłem w myślach. Usłyszałem otwerające
się drzwi, przez które jak się domyślam wszedł Styles. Nagle zobaczyłem jasność.
No tak, chłopak od razu znalazł światło, a ja nawet nie pomyślałem o tym żeby
poszukać włącznika. Podniosłem się z podłogi, otrzepałem i wszedłem do salonu.
- NIESPODZIANKA! - tłum ludzi wyskoczył zza ściany, a ja poczułem, że za
chwilę dostanę zawału.
- Wszystkiego najlepszego Nialler! - krzyknął Payne i podszedł do mnie.
Spojrzałem zdezorientowany ze wściekłością w oczach na Liama.
- Nienawidze cie, jesteś... jesteś najgorszym idotą jakiego znam. - powiedziałem
po czym odwróciłem się na pięcie i wyszedłem. Zaraz za mną wybiegł Harry.
Boże, czy on ciągle musiał za mną łazić ? W tym momencie chciałem zostać sam.
Ten debil Payne serio mnie wkurzył. Usiadłem na ławce, która stała obok domu
i schowałem głowe w ręce.
- To było głupie. - powiedział Hazz i usiadł koło mnie obejmując mnie ramieniem.
Wtuliłem się w niego. Niby chciałem zostać sam, ale jego obecność przestała
mi przeszkadzać.
- Ja... Cholera, ja nie wiem co w niego wstąpiło. Jemu nigdy takie głupie pomysły
nie przychodzą do głowy. A przynajmniej nie przychodziły. Przesadził... - palcem
rysowałem kółka na udzie chłopaka.
Usłyszałem otwieranie się drzwi i od razu oderwałem się od chłopaka. Z domu
wyszedł Li. Uklęknął przede mną i spojrzał mi w oczy.
- Czego chcesz? - zapytałem marszcząc czoło.
- Przepraszam. - położył rękę na moim kolanie. Spojrzałem na Harrego, na którego
twarzy wyraźnie malowała się zazdrość. To było słodkie. Nie chciałem żeby myślał,
że coś więcej między mną a Szatynem jest, bo była tylko przyjaźń. Zwaliłem jego ręke
z mojej nogi i spojrzałem na niego ze złością.
- Co w ciebie wstąpiło ?! To było idiotyczne! Nawet nie wiesz jak sie martwiłem! -
podniosłem głos.
- Przykro mi... Masz racje, nie przemyślałem tego, to był głupi pomysł, mogłem
wymyślić coś innego. Przepraszam Niall. - chciał mnie przytulić ale się odsunąłem.
- Okey... Powiedzmy, że nic się nie stało. Ale musze ochłonąć zostaw mnie prosze
samego, zaraz przyjde. - posłałem mu wymuszony uśmiech.
- Dziękuje. - podniósł się i poszedł do domu.
Spojrzałem na Loczka, ktory miał trudną do odgadnięcia minę. Chyba zauważył,
że się mu przyglądam, bo odwrócił twarz w moją stronę.
- Czy... Czy was... To znaczy ciebie i Liama.. No wiesz.. Coś łączy? - spojrzał mi
w oczy i dopiero teraz zobaczyłem, że ma zaszklone tęczówki. Był smutny, widziałem to.
- Oczywiście, że nie ! Jesteśmy tylko przyjaciółmi nic poza tym. - posłałem mu
ciepły uśmiech.
- Na pewno? - przytulił mnie.
- Tak. - pocałowałem go w policzek.
- Lepiej ci już? Może chodźmy do środka bo zmarzniesz. Poza tym czekają na
Ciebie. Ahh, no i dlaczego mi nie powiedziałeś o urodzinach? Nie kupiłem ci nic.
- Nie chcę żadnego prezentu, a o urodzinach... Sam zapomniałem. Chodźmy. -
powiedziałem wstając z ławki i ciągnąc chłopaka za ręke.
Nie byłem w nastroju na imprezę, więc nie siedzieliśmy długo. Przywitałem się
z gośćmi, odebrałem prezenty, porozmawiałem z rodziną, wypiłem drinka
i poprosiłem Stylesa, żeby zabrał mnie już do domu.
~*~
Dojechaliśmy na miejsce. Była 1 w nocy. Super, na pewno wstane jutro do pracy.
Wchodziliśmy na górę, Horan szedł przede mną i tak seksownie kręcił pupcią, że...
Uuuh. Wyciągnął klucze, wsadził do zamka i otworzył drzwi. Wchodząc do domu
zaadziornie klepnąłem go w tyłek na co ten podskoczył. Odwrócił się w moją stronę
zdezorientowany, a ja przygryzłem wargę.
- Ała. - powiedział jakby to dopiero do niego dotarło.
- Niezły zapłon. - poruszyłem znacząco brwiami.
- Dziękuję. - ściągnął kurtke i buty i wszedł do salonu. Usiadł na kanapie i włączył
TV, a ja postanowiłem do niego dołączyć. Usiadłem obok niego i zacząłem udawać,
że interesuje mnie program, który leciał właśnie w telewizorze ale szczerze
mówiąc gdyby ktoś zapytał mnie o czym jest nie odpowiedziałbym.
Spojrzałem na Horana, który wyglądał na zamyślonego. Chciałem zwrócić na jego
uwagę, więc położyłem swoją ręke na udzie i zacząłem nią jechać w strone jego
kumpla. Tak jak myślałem natychmiast zareagował.
- Co rooobisz ? - przeciągnął bo właśnie zahaczyłem dłonią o czułe miejsce.
Nie odpowiedziałem. Drugą rękę wsadziłem pod jego koszulkę. Mały Nialler zaczął
stawiać namiot. Tak nazwałem penisa Horana ,,MAŁY NIALLER".
- Prze.. przestań... - jęknął.
- Nie ma mowy. Chce zobaczyć jak bardzo te spodnie mogą sie jeszcze napiąć. -
przygryzłem płatek jego ucha na co cicho sapnął.
- Hazz... Proszę... - zamknął oczy. Usiadłem na niego okrakiem i zacząłem całować
po szyi naznaczając ją malinkami. Blondyn zaczął głośno oddychać.
- Podoba ci sie co ? - powiedziałem lekko poruszając na nim biodrami. Jego
kumpel dotknął mojego na co sam sie podnieciłem. Zacząłem go całować językiem
prosząc o wstęp do środka. Zaczął oddawać moje pocałunki. Ściągnąłem z niego
jego koszulke i wycałowałem sobie drogę w dół. Zacząłem dobierać się do jego
spodni co sprawiło mi nie mały kłopot, bo nie mogłem odpiąc guzika, ale w końcu
mi się udało. Nialler zaczął mi bić brawa.
- Ooh, nie bądź wredny. - powiedziałem wracając spowrotem na górę by znów
go pocałować.
- Ja jestem... wreedny ? To Ty nie chcesz mi ulżyć. Spójrz co zrobiłeś. - powiedział
kiwając głową w dół. Spojrzałem we wskazane miejsce.
Nie chcąc by chłopak się dłużej męczył zjechałem w dół i ściągnąłem jego
bokserki. Przed sobą miałem jego koleżke. Wziąłem go w ręke i zacząłem
rytmicznie nią poruszać. Chwile później sam nadał rytm i poczułem, że za chwilę
dojdzie.
- Oooh... - jęknął Irlandczyk.
Nie chciałem żeby doszedł w mojej ręce. Wsadziłem Małego Niallera do buzi
i pozwoliłem chłopakowi dojść.
- OOOOOO TAK! OH, HAZZA ! - krzyczał.
Doszedł. Połknąłem białą maź i uśmiechnąłem sie zadziornie do chłopaka.
Pocałowałem go i ruszyłem do łazienki się umyć.
- Ejj... a Ty... - zaczął zsapany Niall.
- Odwdzięczysz mi się później. - puściłem mu oczko i wszedłem do łazienki.
___________________________________________________
No więc mamy rozdział III. Tak jak obiecywałam, lekko zboczony :D Mam nadzieje, że sie spodoba :)
Nawet nie wiecie jaki mialam ubaw jak to pisałam xd Jeszcze raz dziękuje za wejścia itp, itd, znacie to już na pamięć, ja tak samo więc daruje sobie. Kawałek zboczony zaznaczyłam, jakby ktoś nie chciał czytać, ale znając was zboczeńce pewnie każdy przeczyta. :3
dobra, dzięki. Paaa! :>
CZYTASZ - KOMENTUJESZ
- Harry ! Błagam Cię ! Jedź szybciej! Jeden jedyny raz, przekrocz prędkość, zrób
to dla mnie! Jeśli dostaniesz mandat, zapłace, ale pośpiesz się, na litość Boską!
- Niall, spokojnie, chyba nie zauważyłeś ale stoimy w korku. - powiedział spokojnym
i opanowanym tonem. Nie to co ja. Ja darłem się na całe auto. Po prostu martwiłem
się o Liama, sądząc po głosie był w ciężkim stanie, mógłby zrobić coś głupiego.
Droga do domu chłopaka nie była długa, około piętnaście minut, ale niestety trafiliśmy
na ten głupi korek ! Co do cholery ci ludzie robią tu o tej porze?! Byłem wściekły.
Wściekły na siebie, wściekły na tych ludzi z korku, wściekły na wszystko!
W końcu udało nam się przebić przez jadące w tym samym kierunku auta i dotarliśmy
na miejsce. Harreh zaparkował na wolnym miejscu parkingowym i zgasił auto.
Wysiadłem i pobiegłem w stronę drzwi domu chłopaka, a biedny Loczek, który
próbował mnie na początku dogonić zrezygnowany zwolnił. Natomiast ja wbiegłem
bez pukania do środka domu i zobaczyłem ciemność. Serce zaczęło mi walić jak
oszalałe, przełknąłem głośno ślinę i ruszyłem po omacku w stronę salonu.
Potknąłem się o coś i upadłem. Przeklnąłem w myślach. Usłyszałem otwerające
się drzwi, przez które jak się domyślam wszedł Styles. Nagle zobaczyłem jasność.
No tak, chłopak od razu znalazł światło, a ja nawet nie pomyślałem o tym żeby
poszukać włącznika. Podniosłem się z podłogi, otrzepałem i wszedłem do salonu.
- NIESPODZIANKA! - tłum ludzi wyskoczył zza ściany, a ja poczułem, że za
chwilę dostanę zawału.
- Wszystkiego najlepszego Nialler! - krzyknął Payne i podszedł do mnie.
Spojrzałem zdezorientowany ze wściekłością w oczach na Liama.
- Nienawidze cie, jesteś... jesteś najgorszym idotą jakiego znam. - powiedziałem
po czym odwróciłem się na pięcie i wyszedłem. Zaraz za mną wybiegł Harry.
Boże, czy on ciągle musiał za mną łazić ? W tym momencie chciałem zostać sam.
Ten debil Payne serio mnie wkurzył. Usiadłem na ławce, która stała obok domu
i schowałem głowe w ręce.
- To było głupie. - powiedział Hazz i usiadł koło mnie obejmując mnie ramieniem.
Wtuliłem się w niego. Niby chciałem zostać sam, ale jego obecność przestała
mi przeszkadzać.
- Ja... Cholera, ja nie wiem co w niego wstąpiło. Jemu nigdy takie głupie pomysły
nie przychodzą do głowy. A przynajmniej nie przychodziły. Przesadził... - palcem
rysowałem kółka na udzie chłopaka.
Usłyszałem otwieranie się drzwi i od razu oderwałem się od chłopaka. Z domu
wyszedł Li. Uklęknął przede mną i spojrzał mi w oczy.
- Czego chcesz? - zapytałem marszcząc czoło.
- Przepraszam. - położył rękę na moim kolanie. Spojrzałem na Harrego, na którego
twarzy wyraźnie malowała się zazdrość. To było słodkie. Nie chciałem żeby myślał,
że coś więcej między mną a Szatynem jest, bo była tylko przyjaźń. Zwaliłem jego ręke
z mojej nogi i spojrzałem na niego ze złością.
- Co w ciebie wstąpiło ?! To było idiotyczne! Nawet nie wiesz jak sie martwiłem! -
podniosłem głos.
- Przykro mi... Masz racje, nie przemyślałem tego, to był głupi pomysł, mogłem
wymyślić coś innego. Przepraszam Niall. - chciał mnie przytulić ale się odsunąłem.
- Okey... Powiedzmy, że nic się nie stało. Ale musze ochłonąć zostaw mnie prosze
samego, zaraz przyjde. - posłałem mu wymuszony uśmiech.
- Dziękuje. - podniósł się i poszedł do domu.
Spojrzałem na Loczka, ktory miał trudną do odgadnięcia minę. Chyba zauważył,
że się mu przyglądam, bo odwrócił twarz w moją stronę.
- Czy... Czy was... To znaczy ciebie i Liama.. No wiesz.. Coś łączy? - spojrzał mi
w oczy i dopiero teraz zobaczyłem, że ma zaszklone tęczówki. Był smutny, widziałem to.
- Oczywiście, że nie ! Jesteśmy tylko przyjaciółmi nic poza tym. - posłałem mu
ciepły uśmiech.
- Na pewno? - przytulił mnie.
- Tak. - pocałowałem go w policzek.
- Lepiej ci już? Może chodźmy do środka bo zmarzniesz. Poza tym czekają na
Ciebie. Ahh, no i dlaczego mi nie powiedziałeś o urodzinach? Nie kupiłem ci nic.
- Nie chcę żadnego prezentu, a o urodzinach... Sam zapomniałem. Chodźmy. -
powiedziałem wstając z ławki i ciągnąc chłopaka za ręke.
Nie byłem w nastroju na imprezę, więc nie siedzieliśmy długo. Przywitałem się
z gośćmi, odebrałem prezenty, porozmawiałem z rodziną, wypiłem drinka
i poprosiłem Stylesa, żeby zabrał mnie już do domu.
~*~
Dojechaliśmy na miejsce. Była 1 w nocy. Super, na pewno wstane jutro do pracy.
Wchodziliśmy na górę, Horan szedł przede mną i tak seksownie kręcił pupcią, że...
Uuuh. Wyciągnął klucze, wsadził do zamka i otworzył drzwi. Wchodząc do domu
zaadziornie klepnąłem go w tyłek na co ten podskoczył. Odwrócił się w moją stronę
zdezorientowany, a ja przygryzłem wargę.
- Ała. - powiedział jakby to dopiero do niego dotarło.
- Niezły zapłon. - poruszyłem znacząco brwiami.
- Dziękuję. - ściągnął kurtke i buty i wszedł do salonu. Usiadł na kanapie i włączył
TV, a ja postanowiłem do niego dołączyć. Usiadłem obok niego i zacząłem udawać,
że interesuje mnie program, który leciał właśnie w telewizorze ale szczerze
mówiąc gdyby ktoś zapytał mnie o czym jest nie odpowiedziałbym.
Spojrzałem na Horana, który wyglądał na zamyślonego. Chciałem zwrócić na jego
uwagę, więc położyłem swoją ręke na udzie i zacząłem nią jechać w strone jego
kumpla. Tak jak myślałem natychmiast zareagował.
- Co rooobisz ? - przeciągnął bo właśnie zahaczyłem dłonią o czułe miejsce.
Nie odpowiedziałem. Drugą rękę wsadziłem pod jego koszulkę. Mały Nialler zaczął
stawiać namiot. Tak nazwałem penisa Horana ,,MAŁY NIALLER".
- Prze.. przestań... - jęknął.
- Nie ma mowy. Chce zobaczyć jak bardzo te spodnie mogą sie jeszcze napiąć. -
przygryzłem płatek jego ucha na co cicho sapnął.
- Hazz... Proszę... - zamknął oczy. Usiadłem na niego okrakiem i zacząłem całować
po szyi naznaczając ją malinkami. Blondyn zaczął głośno oddychać.
- Podoba ci sie co ? - powiedziałem lekko poruszając na nim biodrami. Jego
kumpel dotknął mojego na co sam sie podnieciłem. Zacząłem go całować językiem
prosząc o wstęp do środka. Zaczął oddawać moje pocałunki. Ściągnąłem z niego
jego koszulke i wycałowałem sobie drogę w dół. Zacząłem dobierać się do jego
spodni co sprawiło mi nie mały kłopot, bo nie mogłem odpiąc guzika, ale w końcu
mi się udało. Nialler zaczął mi bić brawa.
- Ooh, nie bądź wredny. - powiedziałem wracając spowrotem na górę by znów
go pocałować.
- Ja jestem... wreedny ? To Ty nie chcesz mi ulżyć. Spójrz co zrobiłeś. - powiedział
kiwając głową w dół. Spojrzałem we wskazane miejsce.
Nie chcąc by chłopak się dłużej męczył zjechałem w dół i ściągnąłem jego
bokserki. Przed sobą miałem jego koleżke. Wziąłem go w ręke i zacząłem
rytmicznie nią poruszać. Chwile później sam nadał rytm i poczułem, że za chwilę
dojdzie.
- Oooh... - jęknął Irlandczyk.
Nie chciałem żeby doszedł w mojej ręce. Wsadziłem Małego Niallera do buzi
i pozwoliłem chłopakowi dojść.
- OOOOOO TAK! OH, HAZZA ! - krzyczał.
Doszedł. Połknąłem białą maź i uśmiechnąłem sie zadziornie do chłopaka.
Pocałowałem go i ruszyłem do łazienki się umyć.
- Ejj... a Ty... - zaczął zsapany Niall.
- Odwdzięczysz mi się później. - puściłem mu oczko i wszedłem do łazienki.
___________________________________________________
No więc mamy rozdział III. Tak jak obiecywałam, lekko zboczony :D Mam nadzieje, że sie spodoba :)
Nawet nie wiecie jaki mialam ubaw jak to pisałam xd Jeszcze raz dziękuje za wejścia itp, itd, znacie to już na pamięć, ja tak samo więc daruje sobie. Kawałek zboczony zaznaczyłam, jakby ktoś nie chciał czytać, ale znając was zboczeńce pewnie każdy przeczyta. :3
dobra, dzięki. Paaa! :>
CZYTASZ - KOMENTUJESZ
16 października 2012
Rozdzial II - you also me likes.
Boze, on to zrobil ! Pocalowal mnie! Po-ca-lo-wal ! Nie wierze. Fakt, bylismy moze troche pijani, ale... To chyba nawet bardziej mnie podniecilo. Oczywiscie oddawalem kazdy jego pocalunek. W koncu zabraklo nam tchu i z niechecia powtarzam NIECHECIA oderwalismy sie od siebie.
- Wow... Co to bylo ?! - zapytalem niedowierzajac, ze wlasnie sie calowalismy.
- Pocalunek, chyba wiesz co robiles ? Zreszta przyznaj... Podobalo Ci sie co? - powiedzial i znow musnal moje usta
- Ummm...
- No widzisz. - puscil mi oczko
- Czemu to zrobiles ? - w koncu udalo mi sie cos z siebie wydusic.
- Od samego poczatku chcialem to zrobic Niall. Jestem gejem, ale to pewnie juz wiesz. Spodobales mi sie, nie zauwazyles ? To wszystko co robilem bylo tylko po to, zebys zwrocil na mnie uwage. Ale Ty jestes zbyt niesmialy, wiec zrobilem to za Ciebie. Poza tym... Ja chyba tez ci wpadlem w oko, nie ? Widze jak na mnie patrzysz. - powiedzial i kciukiem pogladzil moj policzek
Pewnie przypominalem dojrzalego pomidora, ale cholera, skad On wiedzial, ze mi sie podoba ? Naprawde az tak na niego patrze? Ehh...
- Niall ? .. - posmutnial
- Emm... W sumie masz racje... - poslalem mu cieply usmiech a on od razu rozpromienial. Przysunal sie do mnie, przytulil i pocalowal w policzek. To bylo urocze.
- A pozwolilbys mi dzisiaj spac u Ciebie ? - zapytal i znow przygryzl warge. Wspominalem jak bardzo mnie to podnieca ?
- Pewnie, jesli chcesz. - zgodzilem sie, bo szczerze chyba nawet chcialem zeby o to zapytal.
- To super, zobacze czy Twoje lozko jest wygodne, a pozniej... Może je przetestujemy ? - wlozyl kolano miedzy moje nogi.
Znow sie zaczerwienilem, musze zaczac nad tym panowac.
- Hehehe moze pozniej. - zaczalem sie nerwowo smiac. Cholera, bylem zalosny, prawda ?
- Slodki jestes Nialler. - znow mnie pocalowal. Jezykiem laskotal moje podniebienie i policzki, jedna reka gladzac moj policzek a druga masujac plecy. Poczulem przyjemne cieplo w podbrzuszu. W koncu udalo mi sie od niego oderwac.
- Harreh, jest juz pozno, jestem zmeczony i pijany, moze pojdziemy juz spac ? - delikatnie pogladzilem jego policzek dlonia i czule sie usmiechnalem. Nie chcialem, zeby myslal, ze mi sie nie podobalo.
- Dobrze szefie. - wymamrotal i otworzyl usta jakby chcial cos jeszcze dodac ale zaraz je zamknal. Pomoglem mu sie rozebrac, bo pomimo, ze wypilismy tyle samo bylem w lepszym stanie. On nie mogl ustac na nogach żeby sciagnac spodnie. Pozniej rozebralem siebie i polozylem sie obok chlopaka. Czulem jak loczek wiercil sie strasznie, chyba nie mogl znalezc wygodnego miejsca. W koncu ulozyl sie. Wlozyl swoja noge miedzy moje, jedna reke mial pod poduszka a druga mnie obejmowal. W takiej pozycji zasnal, a ja jeszcze chwile sie meczylem, ale udalo mi sie do niego dolaczyc.
~*~
Obudzilem sie i zobaczylem, ze nie spie sam. Zobaczylem tez, ze nie jestem w swoim pokoju. Przetarlem oczy i podnioslem sie do pozycji siedzacej. Pokoj Nialla - pomyslalem i spojrzalem na spiacego obok mnie Irlandczyka. Co sie wczoraj stalo ? - zlapalem sie za glowe, bo poczulem jak zaczyna pulsowac. Zajrzalem pod kolrde by zobaczyc czy mam dolna czesc garderoby. Cale szczescie byla na swoim miejscu. Ulzylo mi. Postanowilem obudzic blondyna, bo moze on pamieta co wczoraj robilismy.
- Nialler... - zaczalem go lekko szturchac.
- Niall! - powiedzialem glosniej. Chlopak ledwo otworzyl oczy.
- C-co jest? Oo czesc Harry. - usmiechnal sie i ziewnal.
- Zaraz, zaraz.. Harry ?! Co ty do cholery robisz nagi w moim lozku ?!- wstal jak poparzony.
- Spokojnie, nie jestem nagi. Mam slipki. Sam nie wiem co tu robie... - powiedzialem i poprawilem wlosy.
- Uhh, poczekaj, daj mi sie rozbudzic. - powiedzial Horan i zaczal trzec oczy.
Ja w tym czasie wstalem i znalazlem na podlodze moje ciuchy. Ubralem je, bo zrobilo mi sie zimno. Chlopak rzucil sie na poduszke i zaczal myslec.
- Ty... Ty mnie wczoraj pocalowales.. I powiedziales, ze Ci sie pdoobam... To bylo szczere ? - zapytal i spojrzal na mnie smutnym ale dociekliwym wzrokiem.
- Serio Ci to powiedzialem ? Wow, nie myslalem, ze sie odwaze.. Emm.. Takk.. To bylo.. Szczere. - powiedzialem. Chcialem miec to za soba. Podobal mi sie. Bardzo. Ale nie wiedzialem, ze powiem mu to tak szybko.
- Na prawde ? No to.. Ciesze sie. Ty.. Ty tez mi sie podobasz. - powiedzial to tak cicho, ze gdybym sie nie wsluchal pomyslal bym, ze tylko westchnal. Nie moglem wytrzymac i po prostu... Pocalowalem go. Tak, zrobilem to i bylem z tego dumny. Zabawne, ale zawsze gdy sie zblizalismy chlopak sie rumienil. Byl wtedy taki slodki i niewinny, jak maly misiu do ktorego moglbym sie przytulac dzien i noc.
- Ide do toalety sie ogarnac. - oznajmil mi blondyn.
- Pojde z Toba. - zasmialem sie.
- Co ?..
- Zartowalem przeciez, idz, idz, ja ogarne Ci sypialnie, bo masz niezly chlew, moze byc?
- Okej. To ide. - powiedzial i poszedl do lazienki. Chwile sie zastanawialem nad kolejnym symulowaniem pelnego pecherza, ale tym razem chyba by nie przeszlo, wiec pozostalo mi sprzatanie. Poscielilem mu lozko, starlem kurze i umylem podloge. Mam nadzieje, ze bedzie zadowolony. Niall wyszedl z lazienki, a po nim wszedlem ja. Wzialem letni prysznic, ulozylem wlosy i ubralem czystsze ciuchy, bo te walily wodka na odleglosc. Wrzucilem je do pralki i poszedlem do Irlandczyka, ktory czekal juz ze sniadaniem. Tym razem zrobil omlety. Musze przyznac, ze chlopak ma talent do gotowania.
- Jak Ty to robisz ? To jest pyszne. - zachwalalem chlopaka.
- Ee tam, przesadzasz. Zwykly omlet. - usmiechnal sie.
- Jakies plany na dzisiaj ? - zapytal ciekawski.
- W sumie, to chcialbym dzisiejszy dzien spędzić w domu. Jest niedziela, jutro ide do pracy.
- Jasne, zostajemy w domu. - powiedzial i puscil mi oczko.
Widze, ze sie rozkreca, juz jest coraz lepiej. Ciesze sie. Caly dzien probowalem przypomniec sobie co wczoraj sie dzialo ale niestety na marne.
Wieczorem Niall dostal telefon.
- Liam? Czesc bracie! Co sie dzieje ?
- Co?! Ale jak to?! Kiedy?! - widzialem jak do jego oczu naplywaja lzy.
- To straszne... Jasne, zaraz u Ciebie bede, nie rob nic glupiego. - rozlaczyl sie, a ja widzac chlopaka w takim stanie wstalem z kanapy i podszedlem by go przytulic.
- Co sie stalo? - spytalem zatroskany.
- To byl Liam... Moj najlepszy przyjaciel... Jego mama miala wypadek samochodowy, lezy w szpitalu w ciezkim stanie. On mnie potrzebuje, ja musze tam jechac Harry. Zawieziesz mnie ? - spojrzal mi w oczy.
- Jasne. Zabralem kluczyki z komody i ruszylem w strone przedpokoju.
_____________________
Cześć wam :) Dodaje rozdzial II, ktory nawet mi sie podoba :o
_____________________
Cześć wam :) Dodaje rozdzial II, ktory nawet mi sie podoba :o
Dziękuje wam za wejścia, bo wzrastają, dziękuje za komentarze, za to, że czytacie i w ogóle za wszystko wam dziękuję! jesteście
mega. <3 Nie mam pojęcia kiedy pojawi się rozdział III ponieważ
właśnie się tworzy. :> przepraszam, że w rozdziale nie ma polskich
znaków, ale dodawany był z tableta, gdzie nie chce mi się ich wstawiać. jeszcze raz dziękuje, mam nadzieje, że rozdział się spodobał, jeśli tak komentujcie, jeśli nie... to też xd
Nie martwcie się o mame Liasia, wszystko się wyjaśni w następnym rozdziale:)
Pa. :D x
Massive Thank You !
Nie martwcie się o mame Liasia, wszystko się wyjaśni w następnym rozdziale:)
Pa. :D x
Massive Thank You !
11 października 2012
Rozdział I - Nothing is impossible.
Obudziła mnie jasność wpadająca przez okno. No tak, Harry
chyba zapomniał je zasłonić. Odwróciłem twarz na drugą stronę i zobaczyłem
prześliczny widok, a mianowicie śpiącego Harolda. Wyglądał tak słodko i
niewinnie z lekko rozchylonymi wargami i zamkniętymi oczami mamrocząc coś pod
nosem. Pociągał mnie. Postanowiłem, że
wstanę przed nim i przyszykuje coś na śniadanie. Zwlokłem się z łóżka i
poszedłem do łazienki trochę się ogarnąć. Kiedy z niej wyszedłem ruszyłem w stronę
kuchni z zamiarem usmażenia naleśników. Wyciągnąłem z lodówki wszystkie
potrzebne mi produkty i po zmieszaniu ich przystąpiłem do smażenia. Chyba
trochę hałasowałem, bo z sypialni wyszedł zaspany NAGI Harry z dość śmieszną
miną. Nie mogłem się powstrzymać żeby nie zachichotać.
- Cześć śpiąca królewno. – uśmiechnąłem się.
- Umm, hej. Co robisz? – podrapał się po karku.
- Naleśniki. Lubisz?
- Żartujesz? Uwielbiam! Idę do łazienki się ubrać. – rzucił
w biegu.
Chyba trafiłem z tymi naleśnikami. Zanim chłopak wyszedł z
łazienki były już gotowe. Położyłem mu 2 na talerzu, polałem czekoladą i
położyłem na nich przekrojone truskawki.
No no Horan, zdolny jesteś. – pomyślałem, bo naleśniki
wyglądały nieźle. Usiadłem przy stole i czekałem na chłopaka. Wreszcie wyszedł
i usiadł koło mnie. Miał na sobie szarą koszulke z małym czerwonym sercem na
lewej piersi i czarne rurki. Z uśmiechem zaczął jeść naleśniki, które sam
zrobiłem.
- Mmmm, pycha, dobrze gotujesz, podobasz mi się. –
powiedział z kawałkiem naleśnika w buzi.
- Co?... A naleśniki, dzięki starałem się.
Boże, on powiedział ,,podobasz mi się”! Okey, spokojnie.
Zachowuje się jak zakochana nastolatka. Chodziło mu pewnie o to, że podoba mu
się to jak gotuje. A nie ja! Przecież On nie mógł być gejem. To niemożliwe,
prawda? No właśnie. Przecież gdyby nim był to krępowałby się chodzić przy mnie
nago, no nie? Chyba, że... Oooh, sam już nie wiem. Skończyliśmy jeść,
pozmywałem i poszedłem usiąść w salonie. Hazz usiadł koło mnie i włączył TV.
Usiadł blisko. Chyba trochę za blisko. Czułem jak się rumienie.
- Mieliśmy dzisiaj urządzić ci pokój no nie? Masz jakieś
pomysły? No chyba, że podoba Ci się spanie ze mną. – powiedział z naciskiem na
ostatnie słowa.
- Jeszcze nie mam pomysłu. Nie będę Ci zajmował miejsca na
łóżku. – pokazałem mu język.
- Nie zajmujesz… To może ja pomogę ci zrobić coś z tym
pokojem hmm? Jaki jest twój ulubiony kolor?
-Niebieski.
-A więc bierzemy się do roboty, idziemy do sklepu, wstawaj. –
wstał z kanapy i podał mi rękę. Złapałem za nią a on podciągnął mnie w górę.
Poszliśmy do przedpokoju, założyliśmy kurtki i buty i wyszliśmy. Zaciągnął mnie
do jakiegoś sklepu z farbami tapetami i różnymi takimi. Wybraliśmy dwa kolory
farby, jedną błękitną, drugą granatową, oczywiście Loczek przekonał mnie, że
będzie to dobrze wyglądało. Później poszliśmy do sklepu meblowego, wybrałem
sobie łóżko, do łóżka pościel i małą szafeczkę nocną. Farby przytargaliśmy
sami, a na meble trzeba poczekać. Właściwie to byłem zadowolony z zakupów, w końcu miałem przy sobie niezłego dekoratora
wnętrz.
~*~
- Harry? Ej, stary, halo! Ziemia do Stylesa. – usłyszałem i
zobaczyłem jak chłopak macha mi ręką przed twarzą.
- Yyym, co? Sorry, trochę się zamyśliłem. Co powiesz na
wieczorny wypad do jakiegoś klubu?
- Pytałem, czy malujemy… No w sumie... Możemy wyjść.
- Aaa, no jasne, to bierzemy się do roboty i idziemy.
Założyliśmy czapeczki, które Horan zrobił z jakiejś starej
gazety i zaczęliśmy malować pokój. Dużo było przy tym zabawy, zamiast ścian co
chwile malowaliśmy siebie śmiejąc się przy tym tak głośno, że chyba cała
kamienica nas słyszała. To dobrze, zbliżamy się do siebie. Po 3 godzinach
ściany i sufit były pomalowane, musieliśmy teraz poczekać aż wyschną i wstawić
meble, które teraz stały w moim pokoju. Nie trwało to długo, najwięcej godzinę
i ściany były suche. Wstawiliśmy meble i pokój gotowy.
- Voila!* -
krzyknąłem.
- Yeah, jest dobrze!- powiedział Niall i przybił mi piątkę.
Teraz zostało się tylko przebrać i ruszać na imprezę.
- Niall nie obrazisz się jeśli pójdą z nami jeszcze moi
kumple? Louis i Zayn. – zapytałem przebierając się w czyste ciuchy i puszczając
mu oczko.
- No coś Ty, właściwie… To nawet dobrze że poznam twoich
znajomych – powiedział i uśmiechnął się tak niewinnie, że najchętniej podszedł
bym do niego i przytulił z całych sił. Umm, robi się ze mnie wrażliwy chłopak
to do mnie nie podobne. Byłem już gotowy, więc postanowiłem usiąść na kanapie i
poczekać aż blondyn się wykąpie, bo przeze mnie był cały w farbie. Dość długo
mu to zajęło więc zjadłem coś jeszcze przed wyjściem, żeby w klubie nie być głodnym.
Właśnie kończyłem jeść, a blondyn wyszedł z łazienki. Wyglądał pociągająco. Dla
mnie zawsze wygląda pociągająco. Miał na sobie niebieski sweterek, pod nim
białą koszulkę z sercem i beżowe rurki z niskim stanem. Do tego założył swoje
białe wysokie buty i był gotów do wyjścia. Wsadziłem do buzi ostatni kawałek
kanapki i ruszyłem w stronę korytarza.
- Gotów? – zapytałem i spojrzałem pożądliwie na blondyna. Najchętniej
zostałbym teraz w domu i robił cos innego, ale sam zaproponowałem wyjście.
- Tak jest kapitanie! – zasalutował.
Uśmiechnąłem się ruchem ręki wskazując by wyszedł pierwszy. Przed
wyjściem zamówiłem taksówkę, która już na nas czekała. Wsiedliśmy do niej i
podałem kierowcy adres klubu do którego ma nas zawieźć. Nie było to daleko od
mojego… wróc NASZEGO mieszkania, więc po chwili byliśmy już na miejscu. Lou i
Zayn już na nas czekali. Podszedłem do nich i przywitałem się tzw. Miśkiem, a
później przedstawiłem im blondyna.. Wydaje mi się, że od razu go polubili. Co ja
mówię, Nialler należy do osób, których nie da się nie lubić, zawsze
uśmiechnięty i pomocny. Jest po prostu sobą. Weszliśmy do klubu. Loui i Zayn
jak zwykle poszli tańczyć na parkiet a ja z niebieskookim usiedliśmy przy barze
i piliśmy drinki. Dużo rozmawialiśmy i żartowaliśmy i nie wiem kiedy minęły te
dwie godziny. Byłem już nieźle wstawiony więc nie wiedziałem co robie, a już
tym bardziej co mówię. Irlandczyk podobnie. Nie byliśmy nawet w stanie zamówić
taksówki, brunet zrobił to za nas. Wsiedliśmy do auta, Zayn podał adres gdzie
kierowca ma nas zawieźć i pojechaliśmy. Taksówkarz podwiózł nas pod sam dom,
jeszcze chciał nas odprowadzić do drzwi. Jeszcze co, aż tak pijany nie byłem. Doszliśmy,
a dokładniej dopełzaliśmy się do drzwi, wyciągnąłem klucze i próbowałem trafić
w zamek co sprawiało mi niezły kłopot, ale w końcu się udało. Weszliśmy do domu
a Niall od razu pokierował się do swojej sypialni. Całą drogę byłem na niego
tak napalony, że nie mogłem dać mu tak po prostu iść spać. Rozebrałem się i
zacząłem iść w strone jego sypialni obijając się o ściany. Wszedłem i usiadłem na łóżku, a
chłopak natychmiast z podniósł się do pozycji siedzącej. Nie czekając na żaden
jego ruch wpiłem się w jego usta.
_______________________________
Sooł, mamy rozdział pierwszy. Mama puściła mnie na chwile na kompa, więc wklejam na szybko, także mogą być błędy, za które z góry przepraszam. Chciałam strrrasznie wam podziękować za wejścia, bo było ich... dużo xd i za komentarze. I chciałam was poprosić żebyście komentowały jeśli wchodzicie i czytacie, bo chce znać waszą opinie. :) Ten rozdział wydaje mi sie troche nudny, praktycznie nic się w nim nie dzieje... Nie jestem zadowolona, mogło być lepiej ale anyway. Następny rozdział zależy od tego kiedy mama puśći mnie znów do komputera, postaram się jak najszybciej. (jakoś dziwnie się czcionka ustawiła, przepraszam, nie mam czasu tego likwidować)
A no i założyłam nowego twittera i aska, specjalnie dla was, bo nie chciałam podawać aktualnego.
tu macie linki : Twitter :) Ask :)
Czeeść !
a na koniec imagine : Niall: Zakochałem się w tobie. T: Jak to? N: Dawalem Ci znaki...T: Jakie znaki? N: Dzieliłem się z Tobą jedzeniem...
VIA @ACADEMY_OF_LOVE
a na koniec imagine : Niall: Zakochałem się w tobie. T: Jak to? N: Dawalem Ci znaki...T: Jakie znaki? N: Dzieliłem się z Tobą jedzeniem...
VIA @ACADEMY_OF_LOVE
05 października 2012
Prolog. You belive in love at first look?
-Auua! Uważaj jak chodzisz! - wykrzyczałem podnosząc się z podłogi i spoglądając
na nie wysokiego chłopaka o blond włosach, który patrzał na mnie przestraszonym
wzrokiem.
-Jeju przepraszam. Nic Ci nie jest? - przyglądał mi sie bacznie
Miał około 19 lat, zarumienione policzki i niebieskie oczy.ŁADNE niebieskie oczy.
- Nie, jest spoko. Ale na przyszłość patrz jak chodzisz. - powiedziałem nie mogąc
oderwać wzroku od jego tęczówek. Wow, były serio boskie!
- Niall. Niall Horan. - podał mi ręke.
- Harry Styles. - odpowiedziałem na uścisk uśmiechając sie szeroko.
Nie ukrywam, ze jestem innej orientacji, a chłopak zdawał się to zauważyć, bo
o ile to możliwe jego policzki zarumieniły się jeszcze bardziej przy czym wyglądał
przesłodko.
- A więc... Umm... Gdzie sie tak śpieszysz? - palnąłem nie chcąc kończyć dialogu
- Szukam ulicy Oxford Street, niejaki Harry Styl... Zaraz, zaraz... Czy Ty przypadkiem nie...
- Tak wynajmuje mieszkanie. To Ty sie zgłaszałeś? - przerwałem mu z usmiechem
- Umm... Tak sądze.. - pokazał mi papierek z ogłoszeniem.
- No to nie musisz już szukać, zaprowadze Cie, ale najpierw pójdziemy do sklepu, okey?
- Mhmm..
Russzyliśmy w strone tesco, a będąc już w środku chwyciłem za wózek i opierając
na nim swój ciężar ciała zacząłem chodzić po sklepie zapoznając przy tym lepiej
chłopaka. Okazało się, że pochodzi z Irlandii. Dowiedziałem sie też wielu innych
ciekawych rzeczy o chłopaku, ale kiedy usłyszałem, że nie jest w związku
mimowolnie sie uśmiechnąłem, choć nie wiedziałem jakiej był orientacji.
Po kilkuminutowym spacerze po sklepie, wózek był prawie pełny, więc ruszyliśmy
w strone kas. Kolejka nie była duża, 2 może 3 osoby stały przed nami.
Nie zwracałem na to uwagi, bardziej interesowała mnie osoba blondyna.
Zapłaciłem za zakupy i ruszyliśmy w strone mojego mieszkania. Po 10 minutach
byliśmy na klatce. Mieszkam na 3 piętrze, więc troche sie zsapaliśmy zanim
doszliśmy do drzwi. Wyciągnąłem klucze i włożyłem do zamka otwierając je.
- Witaj w moich skromnych progach. - uśmiechnąłem sie
- Właściwie teraz także i Twoich. - puściłem mu oczko
- Omm.. Hmm.. Ła..ładnie tu.
- Rozgość się! - poklepałem chłopaka po plecach.
Chłopak ściągnął z siebie zbędną garderobę i wszedł do salonu.
- Przepraszam za bałagan, ale wiesz jak to jest jak się mieszka samemu, no nie?
- Wiem. - usiadł na czarnej zamszowej kanapie.
~*~
Minęło jakieś pół godziny odkąd poznałem Harry'ego, a czuje się jakbyśmy
znali się conajmniej pół roku. Świetnie sie dogadujemy. Być może dlatego, że
chłopak jest strasznie rozgadany i zadaje dużo pytań. Nie przeszkadza mi to
wcale. Styles ma anielską urodę, starannie ułożone loki od których kosmyki
bezbronnie opadały na jego czoło, piękne zielone oczy , w których od czsu do
czasu pojawiała się iskierka, rząd równych zębów i piękne malinowe usta. Był po
prostu idealny. Ale nie wydawał się lubić chłopców.Wręcz przeciwnie, na bank
nie mógł się opędzić od dziewczyn.
Z zamyślen wyrwała mnie zapadająca sie obok mnie kanapa. To był on. Usiadł
koło mnie z miską popcornu.
- Obejrzymy jakiś film ? - zaproponował
- Eem, jasne, co proponujesz? Tylko... Ja nie.. Ja nie lubie horrorów - speszyłem się
- Uuu, no to mamy mały problem. Mam same horrory. Ale nie przejmuj się, jak
będziesz sie bardzo bał, w ostateczności możesz się do mnie przytulić.- pokazał idealne uzębienie.
- Ookeej... - zaśmiałem się nerwowo
Czy On właśnie powiedział, że będe mógł się do niego przytulić? Co prawda
w ostateczności, ale...
- Co wolisz? - pokazał mi 2 płyty
- Hmmm... Może ten?- wskazałem na film, który wyglądał łagodniej. Niestety,
nie był. Trwał dopiero 35min i 47 sek, a ja modliłem się, żeby się w końcu skończył.
Chciało mi się płakać, a Harry'ego ten film prawie nie ruszał. Wręcz przeciwnie
chyba nudził, bo wydawało mi się, że pochrapuje.
- AAAAA! O MÓJ BOŻE! BOŻE NIE! - krzyknąłem i wtuliłem się w chłopaka
- C-co jest? - ocknął się i zobaczył mnie wtulonego w swoją klatke piersiową.
(tak na marginesie, pachniał nieziemsko.)
- Ooh, haha, przestraszyłeś się... Przepraszam, chyba przysnąłem. - przeciągnął
się i... Chwila, chwila, czy... Czy On właśnie mnie pogłaskał? Niee, to chyba
niemożliwe, prawda? Wydawało mi sie. To niemożliwe.
Gdy w końcu się od niego oderwałem zobaczyłem, że jest 21. Wow, o której my
przyszliśmy do domu?
- Emm, wiesz jestem troche zmęczony, pójdę się umyć. - powiedziałem i wstałem
z łóżka.
- Yeah, jasne, idź. - poruszył znacząco brwiami.
Chwyciłem z torby potrzebne rzeczy i pobiegłem w strone łazienki. Odkręciłem
wode i kiedy wanna się napełniała ja ściągałem ciuchy. Sprawdziłem temperature
wody chcąc się upewnić, że się nie oparze i wszedłem do wanny. Nie zdąrzyłem
dobrze usiąść i usłyszałem zza drzwi pukanie i głos Hazzy.
- Niall?! Mogę wejść?! Błagam! Musze.. Musze siku! Uhh...
Nie wiedziałem co zrobić więc... Zgodziłem się.
- Eeem, jasne.. Wejdź... - próbowałem się jakoś zasłonić.
Wszedł. Spojrzał na mnieci uśmiechnął się cwaniacko. Załatwił swoją potrzebe,
umył ręce i już miał wyjść ale zatrzymał się i popatrzał na mnie. Spojrzałem
pytającym wzrokiem.
- Ehh, no ja.. Przepraszam. - podrapał się po karku.
- Nie szkodzi, ale.. idź już. Chce się umyć. - uśmiechnąłem się sztywno.
- Jasne, jasne. - puścił mi oczko.
O co mu do cholery chodziło?! Nie mogłem rozgryść tego chłopaka. Zachowywał
się jakby chciał mnie zawstydzić i zazwyczaj mu się udawało. Przez całe moje
życie nie zarumieniłem się tyle razy ile przez nie cały dzień przy Stylesie.
Umyłem się i wyszedłem z łazienki.
- Ja naprawdę przepraszam Nialler! Musiałem siusiu, wybaczysz? - zrobił oczy
jak kot ze shreka.
- Mówiłem Ci już, że nic się nie stało. Lepiej powiedz mi gdzie mam spać.
- Wiesz... Dzisiaj możesz spać u mnie. Jutro urządzimy Ci pokój.Chyba nie
będzie Ci to przeszkadzać, co? - bardziej stwierdził niż zapytał.
- Właściwie...
- To super, mam duże łóżko, nawet mnie nie poczujesz. Możesz iść już się
położyć, a ja ide się wykąpać.- wszedł do łazienki i zatrzasnął drzwi.
Poszedłem w strone sypialni Hazzy i stanąłem w drzwiach jak wryty. Jej
wystrój był... Ciekawy? Czerwone ściany kontrastowały się z czarnym ogromnym
łóżkiem dookoła którego stały granatowe świeczki i dwoma szafkami po obu
stronach łóżka. Na szafkach stały dwie białe zapalone lampki nocne, a na
łózku leżało kilka czerwonych poduszek. Wyglądało to naprawdę dobrze,
Harreh miał dobry gust. Wszedłem w końcu do środka i po obejrzeniu
dokładniej pokoju położyłem się. Otworzyłem szufladke szafki od mojej strony
i zobaczyłem w niej dużą ilość gumek. Skrępowany zamknąłem spowrotem
szufladę i wtuliłem się w poduszke. Do pokoju wszedł Harry w samym ręczniku.
Myślałem, że zapomniał bielizny ale On po chwili oznajmił oznajmił mi, że śpi nago.
CHRYSTE, czy on to robi specjalnie?
- I jak Ci sie podoba sypialnia? Długo zastanawiałem się nad urządzeniem jej
i wybrałem taki wystrój. Może być? - powiedział zrzucając z siebie ręcznik
i kładąc sie koło mnie a przy tym niby przypadkiem otarł swoim przyrodzeniem
o moje udo. Przymknąłem oczy i powiedziałem przez zacisnięte zęby:
- Może być. Jest ładna.
Chyba to chciał usłyszeć, prawda?
- Ciesze się, że ci się podoba. - przybliżył się do mnie
- Umm... Harreh? ..
- Tak? - wiedział o co mi chodzi, a mimo to grał ze mną w jakąś gierkę.
- Mógłbyś trochę...Emm.. No wiesz. - pokazałem ruchem głowy żeby się odsunął
- Ahh, tak, tak już. - przygryzł dolną wargę.
Dlaczego on mi to robił? Może.. Ja też mu się podobam? Ale to niemożliwe,
Boże, Niall ogarnij się w końcu.
- Dobranoc Blondasku. - powiedział zachrypniętym głosem.
- Ymm, tak, tak, branoc. - odwróciłem się na drugą strone i zamknąłem oczy
próbując zasnąć.
________________
No to mamy narazie prolog. :) Nie jest jakiś ciekawy,wydaje mi się nawet, że troche nudny. Gorąco zrobi się gdzieś tak w 3 rozdziale. ^^ Narazie się rozkręcam, więc bądźcie wyrozumiałe. ;] Za błędy przepraszam, ale nie chce mi się sprawdzać całego tekstu sprawdzając czy coś jest.Piszcie czy Wam się podoba. :D No to narazie tyle :) Czeeść :) x
Dann .
na nie wysokiego chłopaka o blond włosach, który patrzał na mnie przestraszonym
wzrokiem.
-Jeju przepraszam. Nic Ci nie jest? - przyglądał mi sie bacznie
Miał około 19 lat, zarumienione policzki i niebieskie oczy.ŁADNE niebieskie oczy.
- Nie, jest spoko. Ale na przyszłość patrz jak chodzisz. - powiedziałem nie mogąc
oderwać wzroku od jego tęczówek. Wow, były serio boskie!
- Niall. Niall Horan. - podał mi ręke.
- Harry Styles. - odpowiedziałem na uścisk uśmiechając sie szeroko.
Nie ukrywam, ze jestem innej orientacji, a chłopak zdawał się to zauważyć, bo
o ile to możliwe jego policzki zarumieniły się jeszcze bardziej przy czym wyglądał
przesłodko.
- A więc... Umm... Gdzie sie tak śpieszysz? - palnąłem nie chcąc kończyć dialogu
- Szukam ulicy Oxford Street, niejaki Harry Styl... Zaraz, zaraz... Czy Ty przypadkiem nie...
- Tak wynajmuje mieszkanie. To Ty sie zgłaszałeś? - przerwałem mu z usmiechem
- Umm... Tak sądze.. - pokazał mi papierek z ogłoszeniem.
- No to nie musisz już szukać, zaprowadze Cie, ale najpierw pójdziemy do sklepu, okey?
- Mhmm..
Russzyliśmy w strone tesco, a będąc już w środku chwyciłem za wózek i opierając
na nim swój ciężar ciała zacząłem chodzić po sklepie zapoznając przy tym lepiej
chłopaka. Okazało się, że pochodzi z Irlandii. Dowiedziałem sie też wielu innych
ciekawych rzeczy o chłopaku, ale kiedy usłyszałem, że nie jest w związku
mimowolnie sie uśmiechnąłem, choć nie wiedziałem jakiej był orientacji.
Po kilkuminutowym spacerze po sklepie, wózek był prawie pełny, więc ruszyliśmy
w strone kas. Kolejka nie była duża, 2 może 3 osoby stały przed nami.
Nie zwracałem na to uwagi, bardziej interesowała mnie osoba blondyna.
Zapłaciłem za zakupy i ruszyliśmy w strone mojego mieszkania. Po 10 minutach
byliśmy na klatce. Mieszkam na 3 piętrze, więc troche sie zsapaliśmy zanim
doszliśmy do drzwi. Wyciągnąłem klucze i włożyłem do zamka otwierając je.
- Witaj w moich skromnych progach. - uśmiechnąłem sie
- Właściwie teraz także i Twoich. - puściłem mu oczko
- Omm.. Hmm.. Ła..ładnie tu.
- Rozgość się! - poklepałem chłopaka po plecach.
Chłopak ściągnął z siebie zbędną garderobę i wszedł do salonu.
- Przepraszam za bałagan, ale wiesz jak to jest jak się mieszka samemu, no nie?
- Wiem. - usiadł na czarnej zamszowej kanapie.
~*~
Minęło jakieś pół godziny odkąd poznałem Harry'ego, a czuje się jakbyśmy
znali się conajmniej pół roku. Świetnie sie dogadujemy. Być może dlatego, że
chłopak jest strasznie rozgadany i zadaje dużo pytań. Nie przeszkadza mi to
wcale. Styles ma anielską urodę, starannie ułożone loki od których kosmyki
bezbronnie opadały na jego czoło, piękne zielone oczy , w których od czsu do
czasu pojawiała się iskierka, rząd równych zębów i piękne malinowe usta. Był po
prostu idealny. Ale nie wydawał się lubić chłopców.Wręcz przeciwnie, na bank
nie mógł się opędzić od dziewczyn.
Z zamyślen wyrwała mnie zapadająca sie obok mnie kanapa. To był on. Usiadł
koło mnie z miską popcornu.
- Obejrzymy jakiś film ? - zaproponował
- Eem, jasne, co proponujesz? Tylko... Ja nie.. Ja nie lubie horrorów - speszyłem się
- Uuu, no to mamy mały problem. Mam same horrory. Ale nie przejmuj się, jak
będziesz sie bardzo bał, w ostateczności możesz się do mnie przytulić.- pokazał idealne uzębienie.
- Ookeej... - zaśmiałem się nerwowo
Czy On właśnie powiedział, że będe mógł się do niego przytulić? Co prawda
w ostateczności, ale...
- Co wolisz? - pokazał mi 2 płyty
- Hmmm... Może ten?- wskazałem na film, który wyglądał łagodniej. Niestety,
nie był. Trwał dopiero 35min i 47 sek, a ja modliłem się, żeby się w końcu skończył.
Chciało mi się płakać, a Harry'ego ten film prawie nie ruszał. Wręcz przeciwnie
chyba nudził, bo wydawało mi się, że pochrapuje.
- AAAAA! O MÓJ BOŻE! BOŻE NIE! - krzyknąłem i wtuliłem się w chłopaka
- C-co jest? - ocknął się i zobaczył mnie wtulonego w swoją klatke piersiową.
(tak na marginesie, pachniał nieziemsko.)
- Ooh, haha, przestraszyłeś się... Przepraszam, chyba przysnąłem. - przeciągnął
się i... Chwila, chwila, czy... Czy On właśnie mnie pogłaskał? Niee, to chyba
niemożliwe, prawda? Wydawało mi sie. To niemożliwe.
Gdy w końcu się od niego oderwałem zobaczyłem, że jest 21. Wow, o której my
przyszliśmy do domu?
- Emm, wiesz jestem troche zmęczony, pójdę się umyć. - powiedziałem i wstałem
z łóżka.
- Yeah, jasne, idź. - poruszył znacząco brwiami.
Chwyciłem z torby potrzebne rzeczy i pobiegłem w strone łazienki. Odkręciłem
wode i kiedy wanna się napełniała ja ściągałem ciuchy. Sprawdziłem temperature
wody chcąc się upewnić, że się nie oparze i wszedłem do wanny. Nie zdąrzyłem
dobrze usiąść i usłyszałem zza drzwi pukanie i głos Hazzy.
- Niall?! Mogę wejść?! Błagam! Musze.. Musze siku! Uhh...
Nie wiedziałem co zrobić więc... Zgodziłem się.
- Eeem, jasne.. Wejdź... - próbowałem się jakoś zasłonić.
Wszedł. Spojrzał na mnieci uśmiechnął się cwaniacko. Załatwił swoją potrzebe,
umył ręce i już miał wyjść ale zatrzymał się i popatrzał na mnie. Spojrzałem
pytającym wzrokiem.
- Ehh, no ja.. Przepraszam. - podrapał się po karku.
- Nie szkodzi, ale.. idź już. Chce się umyć. - uśmiechnąłem się sztywno.
- Jasne, jasne. - puścił mi oczko.
O co mu do cholery chodziło?! Nie mogłem rozgryść tego chłopaka. Zachowywał
się jakby chciał mnie zawstydzić i zazwyczaj mu się udawało. Przez całe moje
życie nie zarumieniłem się tyle razy ile przez nie cały dzień przy Stylesie.
Umyłem się i wyszedłem z łazienki.
- Ja naprawdę przepraszam Nialler! Musiałem siusiu, wybaczysz? - zrobił oczy
jak kot ze shreka.
- Mówiłem Ci już, że nic się nie stało. Lepiej powiedz mi gdzie mam spać.
- Wiesz... Dzisiaj możesz spać u mnie. Jutro urządzimy Ci pokój.Chyba nie
będzie Ci to przeszkadzać, co? - bardziej stwierdził niż zapytał.
- Właściwie...
- To super, mam duże łóżko, nawet mnie nie poczujesz. Możesz iść już się
położyć, a ja ide się wykąpać.- wszedł do łazienki i zatrzasnął drzwi.
Poszedłem w strone sypialni Hazzy i stanąłem w drzwiach jak wryty. Jej
wystrój był... Ciekawy? Czerwone ściany kontrastowały się z czarnym ogromnym
łóżkiem dookoła którego stały granatowe świeczki i dwoma szafkami po obu
stronach łóżka. Na szafkach stały dwie białe zapalone lampki nocne, a na
łózku leżało kilka czerwonych poduszek. Wyglądało to naprawdę dobrze,
Harreh miał dobry gust. Wszedłem w końcu do środka i po obejrzeniu
dokładniej pokoju położyłem się. Otworzyłem szufladke szafki od mojej strony
i zobaczyłem w niej dużą ilość gumek. Skrępowany zamknąłem spowrotem
szufladę i wtuliłem się w poduszke. Do pokoju wszedł Harry w samym ręczniku.
Myślałem, że zapomniał bielizny ale On po chwili oznajmił oznajmił mi, że śpi nago.
CHRYSTE, czy on to robi specjalnie?
- I jak Ci sie podoba sypialnia? Długo zastanawiałem się nad urządzeniem jej
i wybrałem taki wystrój. Może być? - powiedział zrzucając z siebie ręcznik
i kładąc sie koło mnie a przy tym niby przypadkiem otarł swoim przyrodzeniem
o moje udo. Przymknąłem oczy i powiedziałem przez zacisnięte zęby:
- Może być. Jest ładna.
Chyba to chciał usłyszeć, prawda?
- Ciesze się, że ci się podoba. - przybliżył się do mnie
- Umm... Harreh? ..
- Tak? - wiedział o co mi chodzi, a mimo to grał ze mną w jakąś gierkę.
- Mógłbyś trochę...Emm.. No wiesz. - pokazałem ruchem głowy żeby się odsunął
- Ahh, tak, tak już. - przygryzł dolną wargę.
Dlaczego on mi to robił? Może.. Ja też mu się podobam? Ale to niemożliwe,
Boże, Niall ogarnij się w końcu.
- Dobranoc Blondasku. - powiedział zachrypniętym głosem.
- Ymm, tak, tak, branoc. - odwróciłem się na drugą strone i zamknąłem oczy
próbując zasnąć.
________________
No to mamy narazie prolog. :) Nie jest jakiś ciekawy,wydaje mi się nawet, że troche nudny. Gorąco zrobi się gdzieś tak w 3 rozdziale. ^^ Narazie się rozkręcam, więc bądźcie wyrozumiałe. ;] Za błędy przepraszam, ale nie chce mi się sprawdzać całego tekstu sprawdzając czy coś jest.Piszcie czy Wam się podoba. :D No to narazie tyle :) Czeeść :) x
Dann .
Subskrybuj:
Posty (Atom)