Boziu, wiem, że mnie zabijecie, że mnie nie lubicie, że miałam już dawno dodać ten rozdział, ale przepraszam ! Ten tydzień był cały zawalony nauką, nie miałam czasu. Ale myślę, że DŁUUUUUUUUGI i to bardzo rozdział jakoś wam to wynagrodzi. Dodałam trochę Larry'ego i Niama. :) Chociaż w sumie Niam nie jest zbyt widoczny. Jeśli ktokolwiek czyta jeszcze tego bloga to niech mi napisze, czy mam go dalej prowadzić czy to nie ma sensu, bo sama nie wiem. Nie wiem czy komukolwiek się to podoba... Fakt, jest sporo wejść ale mało komentarzy... Sama nie wiem. Napiszcie mi. :)
Strasznie jaram się wywiadem z Lou i Zaynem dla Polski. :) Nauczyli ich mówić KOCHAMY WAS <3
Być może w końcu coś z tego wyjdzie. :) tu macie link do zapowiedzi wywiadu : [ x ]
Nie chce was zanudzać.
*-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-*
Obudziło mnie głośnie pukanie do drzwi. Otworzyłem i przetrałem oczy patrząc
na zegarek. Myślałem, że mi sie wydaje, że jest 5 nad ranem ale po przetraciu
oczu okazało się, że to prawda. Zaskoczony zsunąłęm się z łóżka, włożyłem
kapcie i poszedłem do przedpokoju. Otworzyłem drzwi i zrobiłem ogromne oczy.
Przede mną stał Louis - kumpel Hazzy. Spojrzał na mnie z wrogą miną.
- Gdzie jest Harry ?! - wszedł do domu. Śmierdziało od niego alkoholem.
- Śpi... - podniosłem brew do góry. Chłopak wyminął mnie i śmiałym ruchem
wszedł do salonu po czym udał się do sypialni Hazzy.
- Nie ma go tu! - krzyknął. Wskazałem mu ręką drzwi do mojej sypialni.
Wszedł tam robiąc przy tym ogromny hałas a ja stałem i patrzałem co on wyprawia.
Usiadł na moje łóżko obok Loczka i pogłaskał go po odkrytym udzie. Nie powiem
zaczął mnie wkurzać. Co on do cholery chce od MOJEGO chłopaka? Usłyszałem
jak szepcze do spiącego Harry'ego:
- Hazz... Wstań spiochu... - przybliżył się do jego twarzy, a we mnie się gotowało.
Normalnie poszedłbym tam oderwał tego idiotę od Stylesa i mu przywalił. Ale
byłem ciekawy czego on chce. Skierowałem się na kanape skąd miałem dobry
widok na moją sypialnie. Zobaczyłem, że Hazza siedział na moim łóżku zakryty
do pasa kołdrą, ponieważ jak już pewnie wiecie - śpi nago.
- Ja... Harry... Ja musze Ci coś powiedzieć. - zaczął Tomlinson. Pewnie nikt nie
chciałby teraz widzieć mojej miny.
- Co jest? - zapytał oschle Harreh.
- Ymm...
- No mów.
- Hazz.. Ja... Ja nie moge przestać o tobie myśleć, chciałem powiedzieć ci o tym
już dawno, ale za każdym razem coś nam przeszkadzało, a teraz kiedy
wprowadził się ten jak mu tam poczułem, że naprawdę cię kocham! - powiedział
na jednym wdechu po czym go pocałował. W tym momencie coś we mnie pękło.
Nie liczyło się to, że byłem w piżamie. Wstałem z kanapy, ruszyłem do
przedpokoju, założyłem buty, wziąłem kurtkę i wyszedłem trzaskając za sobą
drzwiami. Słyszałem jakieś krzyki typu ,, co ty zrobiłeś idioto?!" ,,wypad stąd"
i tym podobne, ale może mi się wydawało.
Biegłem prosto przed siebie nie zwracając na nic uwagi. Było po 5:00 więc nie
było zbyt dużego ruchu. Pomyślałem, że w takiej sytuacji mogę liczyć tylko
na Liama, więc biegłem w stronę jego domu. Nawet nie wiem kiedy znalazłem
się pod jego drzwiami. Zacząłem walić w nie jak opętany, a łzy lały się z moich
oczu strumieniami. Może pomyślicie, że to głupie. Znamy się nie cały tydzień
ale ja go pokochałem. Nie wiem jak to się stało. Nie wiem KIEDY to się stało.
A przede wszystkim nie wiem dlaczego... Usłyszałem dźwięk otwierającego się
zamka.
- Nialler ?! Co sie stało ?! - zapytał Li ciągnąc mnie do domu.
- Boże jak Ty wyglądasz? Zaraz... Czy ty... jesteś w piżamie ?! Boże święty. -
przytulił mnie a ja zacząłem szlochać.
- Ni..nic ja po prostu nie wiedziałem gdzie mam iść... Pomyślałem, że..
- Dobrze pomyślałeś. - przerwał mi. - Zawsze możesz na mnie liczyć Niall...
Zawsze, pamiętaj... - nie odpowiedziałem nic. Nie wiedziałem co.
- Więc powiedz mi co się stało? - złapał mnie za rękę i zaprowadził do kuchni.
- Harry... i Louis... Oni...On... Przepraszam, nie mogę! - schowałem twarz w ręce.
- Ooh Nialler, Nialler... - znów mnie przytulił. - Nie martw się...
- Przepraszam... Że Cię obudziłem. - odszedłem od niego i usiadłem na kanapie.
Chłopak zrobił mi kawę i podał do ręki. On jest cudowny. Znał mnie doskonale.
Wiedział co jest mi teraz najbardziej potrzebne a były to dwie rzeczy: kawa
i jego obecność. Zawsze potrafił poprawić mi humor, niezależnie od tego co
się stało. Niestety, nie tym razem. Usłyszałem pukanie do drzwi.
- Jeśli to on, powiedz, że mnie tu nie ma. - poprosiłem.
~*~
Nigdy nie sądziłem, że Louis odwali taki numer. Fakt... Kiedyś się spotykaliśmy
na sex... Ale ja go uwarzałem za przyjaciela. Nic do niego nie czułem. Co innego
Niall. Nialla kochałem... I wiem, że to nie był dla niego miły widok. Martwiłem się,
że mógł sobie coś zrobić... Wybiegł tak po prostu. W piżamie. Zraniłem go...
Pierwsze co mi przyszło do głowy to to, że Irlandczyk pobiegł do Liama.
Po wywaleniu Tomlinsona z domu ubrałem się i pojechałem do Payna.
Nie wiem ile mi to zeszło, za pewne nie długo, ale dłużyło mi się strasznie.
Zapukałem do drzwi Liama. Otworzył.
- Tak? - zapytał udając spokojnego.
- Ja do Nialla. - chciałem wejść do środka ale zatorował mi wejście.
- Nie ułatwiasz. - powiedziałem marszcząc czoło.
- On nie chce z tobą rozmawiać. - wygiął cwaniacko usta.
- Skoro tak. - powiedziałem i odepchnąłem go z całej siły. Wszedłem do pokoju
i zobaczyłem Niallera. Miał zapuchnięte od płaczu oczy, rozczochrane włosy,
za duże na niego ciuchy Liama a w ręku trzymał kubek. Podszedłem do niego.
- Niall... - zacząłem.
- Wyjdź. - rozkazał.
- Nie bez ciebie. - usiadłem obok niego. Nie odpowiedział. Odwrocił głowę
i udawał, że na coś patrzy chociaż nic tam nie było. Uklęknąłem przed nim.
- Kocham Cię. Jego nie. Uwierz mi, proszę. - pogładziłem jego kolano. Znów nie
odpowiedział. Zrobiło mi się przykro. Ja go naprawdę kochałem. Może to żałosne.
- Wstań. - usłyszałem.
- Nie, dopóki mi nie wybaczysz. - poczułem łzę na policzku.
- Niall... Porozmawiaj ze mną. - złapałem go za podbrudek i spojrzałem mu
w oczy. Zamknął je.
- Dlaczego ty mi to robisz ? - ciągnąłem.
- Słucham ? Dlaczego JA ci to robie ? Dlaczego ty mi to zrobiłes.
- Ale ja ci przecież nic nie zrobiłem. To prawda, sypiałem z Tomlinsonem ale
to było zanim się poznaliśmy. Długi czas przed naszym pierwszym spotkaniem
to zakończyłem. To on coś sobie ubzdurał.
- Aha.
- Aha? AHA?! - wkurzyłem się.
- Aha. - powtórzył Horan.
- Jesteś nieznośny... - uśmiechnąłem się do niego lekko.
Atmosfera zrobiła się nieznośna ponieważ oboje przez pewien czas milczeliśmy.
Sam już nie wiedziałem jak mam go przekonać. Naprawdę mi na nim zależało.
- Więc jak? Wybaczysz mi Blondasku ? - przerwałem ciszę.
- Wybaczę. Ale tylko z jednego powodu. - nachylił się i szepnął mi do ucha: nie
mógłbym zrezygnować z tych ust. Potrafią zrobić cuda. - przygryzł płatek
mojego ucha.
Zarumieniłem się. Co mu się stało? Przecież to on był tym nieśmiałym.
- Wracajmy już - poruszył znacząco brwiami.
- Okej. - uśmiechnąłem się do niego.
- Liam! - krzyknął Horan wprost do mojego ucha, a ja odskoczyłem i myślałem,
że ogłuchłem. Liam przyszedł i kiwnął głową na znak, że chce usłyszeć co Niall
ma mu do powiedzenia.
- My już pojedziemy... Przed Harry'm duuuuużo roboty. Ciuchy oddam Ci następnym
razem, okej?
- Okej...
Co znaczyło, że przede mną duuuużo pracy ? Co on miał na myśli ?
Blondyn wstał z kanapy i klepnął mnie w tyłek.
- Aww - mruknąłem.
Wyszliśmy od Payne, wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do domu, w którym
przekonałem się co chłopak miał na myśli...
Hmm... Wydawał się dłuższy. xD
Kocham cię dziewczyno!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że zawieszasz. Blog wspaniały. Mam nadzieję, że niedługo wrócisz!