05 lutego 2013

Epilog.

*2 lata później*

- Harry szybciej, bo się spóźnimy! - spanikowany pakowałem walizkę. Nasz samolot
odlatywał za 1,5 godz. ale znając ruchy Hazzy on będzie się pakował godzinę.
- Spokojnie kocie, spakowałem się wczoraj. - powiedział wyciągając spod łóżka
walizkę.
- C..co? Kiedy?! - pospiesznie wyciągałem ciuchy z szafy.
- Kiedy byłeś u Liama. - pocałował mnie w czoło. - Spokojnie, zdążymy. Mamy czas.
- Po prostu się denerwuje, przepraszam. - przytuliłem się do niego zaciągając
się jego perfumami. To miały być nasze wakacje życia, chciałem aby wszystko
ułożyło się po naszej myśli. Harry kupił już bilety, pozostało tylko dojechać na
lotnisko i wsiąść w samolot. Odsunąłem się od mojego chłopaka i wróciłem do
pakowania. Po kilku minutach walizki były spakowane, a my gotowi. Zostało nam
45min. a na lotnisko jedzie się około 30 min, więc wziąłem swoją walizkę
i zaniosłem ją do auta. Harry postąpił tak jak ja, następnie wrócił do domu,
zabrał kluczyki z komody, zamknął drzwi, wsiadł do auta i je odpalił.
Oczywiście ja siedziałem już w środku.
- Gotowy na najlepsze wakacje w życiu? - powiedział i pogładził mnie po udzie.
- Chyba tak. - uśmiechnąłem się i pocałowałem go w policzek. - Ruszaj. - zaśmiałem
się nerwowo. Droga na lotnisko minęła spokojnie, nie było żadnych korków, więc
dojechaliśmy w 25 minut. Na miejscu czekał już na nas Zayn, który miał
zająć się autem. Wyciągneliśmy nasze walizki z auta, pożegnaliśmy się z Mulatem
i ruszyliśmy na odprawę. Minęła raz dwa, bo nie było prawie w ogóle ludzi.
Usiedliśmy na fotelach w naszej bramce i czekaliśmy aż odezwie się głos w
megafonie, że mamy wsiadać.
- Cieszysz się? - Harry złapał mnie za rękę.
- Bardzo, już nie moge się doczekać ! - odpowiedziałem z szerokim uśmiechem
podskakując na fotelu.
- Będzie cudownie - uśmiechnął się ciepło, a w hali rozległ się dźwięk damskiego
głosu. Wstaliśmy, wyciągneliśmy paszporty oraz bilety, pokazaliśmy je miłemu
panu, który, swoją drogą, był całkiem niezły. Zeskanował je i kazał iść do
samolotu.  Posłuchaliśmy się go i już po chwili szukaliśmy naszych miejsc.
A24 i B24.
- Ja chcę siedzieć przy oknie! - krzyknął Loczek, a ludzie, którzy byli już w
środku spojrzeli na nas jak na dwóch idiotów. Schowaliśmy nasze bagaże
na ich miejsce i usiedliśmy.
Harry tak się szczerzył, że bardziej już się chyba nie da. Kochałem jego
uśmiech, kochałem kiedy był taki szczęśliwy.
- Proszę przygotować się do startu. - usłyszeliśmy głos przez malutki głośnik nad
nami.
Zapieliśmy pasy, splotłem nasze ręce. Samolot zaczął ustawiać się do startu
i chwilę potem wbiło nas w siedzenia a on wzniósł się w górę.
                                                     ~*~
 Niall słodko spał na moim ramieniu, a ja podziwiałem widoki z okna. Nie raz
leciałem już samolotem, ale uwielbiałem te białe puchowe chmury. Zawsze chciałem
w nie skoczyć, jednak po dłuższych przemyśleniach dochodziłem do wniosku, że
raczej sie na nich nie zatrzymam. Lot przebiegał przyjemnie, co jakiś czas
stewardessy podchodziły i pytały czy czegoś nam nie trzeba. Włączyłem iPada,
włożyłem słuchawki w uszy i czekałem aż lot dobiegnie końca.
 Chyba trochę przysnąłem, bo Irlandczyk zaczął mnie cucić i mówić, że jesteśmy
na miejscu.
- Już? Chyba trochę odpłynąłem... - poprawiłem swoje włosy.
- Już, już, ruszaj się. - puścił mi oczko.
Wstałem, poprawiłem się, ściągnąłem z góry nasze bagarze i ruszyłem w stronę
wyjścia.
- Do widzenia. - odpowiedziałem stewardessą żegnającym pasażerów.
Zeszliśmy po schodkach i pokierowaliśmy się w strone hali głównej. Tam czekał
już na nas facet, który miał nas zawieźć do hotelu. Podeszliśmy do niego.
- Panowie Harry Styles oraz Niall Huran ? - podał nam rękę.
- Horan - poprawił go blondyn.
- Ahh, możliwe. - syknął i ruszył do wyjścia.
Na zewnątrz stała nasza taksówka. Zapakowaliśmy się i ruszyliśmy. Hotel był
dość daleko, około godziny drogi stąd, ale mieliśmy okazje by podziwiać widoki.
Kiedy dojechaliśmy, zapłaciłem gościowi i weszliśmy do hotelu. Załatwiliśmy
pokój o numerze 369 i poszliśmy do niego. Weszlśmy do środka, rozebrałem się
i od razu poszedłem na balkon zobaczyć co z niego widać.
- No to witam w Chorwacji - powiedziałem do siebie.
Wróciłem do pokoju i zobaczyłem blondyna rozłożonego na łóżku. Z cwaniackim
uśmieszkiem usiadłem na nim okrakiem i pocałowałem.
- To co, może wypróbujemy łóżko? - wpiłem się w jego usta.



Czeeeść, no to mamy epilog i przepraszam was za to zrypane opowiadanie. Ale będę pisała nowe, prawdopodobnie również o Narrym! I obiecuje, że będą wrzucane reguralnie rozdziały i będzie dobry :) Mam zamiar wstawić epilog w niedziele, ale jak wyjdzie, nie wiem. tutaj macie link : klik   i mam nadzieje, że epilog się spodobał, co było później możecie sie domyślić, myśle, że wasza wyobraźnia was nie zawiedzie :D jeśli macie jakieś pytania, zostawcie je w komentarzu. :) noo, to tyle :)

jeszcze raz link do bloga : blog:)
aaa tu mój tumblr : tumblr
kocham was no i zapraszam na bloga. :) xxx


19 stycznia 2013

Rozdział V

Rozdział jest krótki, bardzo bardzo bardzo krótki, ale zboczony. Mój umysł mnie załamuje, nie wiedziałam co napisać, w ogóle przejrzałam tego bloga i doszłam do wniosku, że po prostu jest beznadziejny i prawdopodobnie następny rozdział będzie epilogiem i zaczne pisać coś nowego. Tylko muszę coś wymyślić.


enjoy.

 ...Wparowaliśmy w połowie nadzy, całując się do mojej sypialni. Popchnąłem
Irlandczyka na łózko i usiadłem na niego okrakiem. Wpiłem się w jego usta
i zacząłem dobierać się do jego rozporka. Koszulki pozbyłem się w drodze do
pokoju. Chwilę męczyłem się zanim udało mi się go rozpiąć, co tylko bardziej
mnie podnieciło. Mały Nialler stał na baczność i tylko czekał na mój ruch.
Zacząłem całować szyję chłopaka zostawiając na niej niewielkie ślady.
Powoli zjeżdżałem niżej, obojczyki, klata, brzuch, podbrzusze...  Oddech
chłopaka przyśpieszał.
- Harry zrób to wreszcie! - wykrzyczał przez zaciśnięte zęby.
- Cierpliwości kochanie - pocałowałem główkę jego penisa. Sapnął i zamknął oczy.
- I tak masz przechlapane. - wyszeptał.
- Przepraszam. - powiedziałem i wziąłem się do roboty. Przejechałem językiem
po całej JEGO długości a następnie wziąłem GO do ust. Niall wypiął biodra do
góry, a ja zacząłem powoli poruszać głową. Blondyn zaczął pojękiwać a ja
przyśpieszyłem. Chwile później doszedł, przełknąłem białą maź i zadziornie
się do niego uśmiechnąłem.
- Przeprosiny przyjęte? - spytałem dając mu buziaka.
- O tak.
- A podobało się?
- Jeszcze jak... - powiedział i pocałował mnie w czoło. - a teraz idę się wykąpać.-
wstał i poszedł do łazienki.
  Położyłem się na kanapie i włączyłem telewizor.  Nie leciało nic ciekawego, więc
po chwili go wyłączyłem. Nie wiedząc kiedy przysnąłem, poczułem tylko jak
ktoś przykrywa mnie kocem. Uśmiechnąłem się do siebie, wtuliłem w poduszkę
i zasnąłem.



TO JEST BEZNADZIEJNE I W OGÓLE NIE POWINNO SIĘ TU ZNALEŹĆ WIEM, OSZCZĘDŹCIE SOBIE. NIE JESTEM ZADOWOLONA JESTEM WRĘCZ ZŁA NA SIEBIE... -,-  nie zdziwie sie jak nie bedzie komentarzy. dzieki, dobranoc. x






11 stycznia 2013

WIELKI POWRÓT hehs

No cześć :D wracam :D tęskniliście ? pewnie nie, a szkoda. Tak więc wracam do prowadzenia bloga, dziękuje wam za mile komentarze i przepraszam za taką przerwę, ale być może mój mózg odpoczął i będzie miał lepsze pomysły. Może bardziej zboczone, hmm :> Nowy rozdział dodam na pewno do końca tygodnia... postaram sie xD no więc nie wiem czy ktoś jeszcze na to wchodzi i czy sie cieszycie czy też nie. trudno xd tak więc welcome back.


naraskaa ziomeczki xd



28 listopada 2012

x

Zawieszam bloga... Zawieszam, nie usuwam. Nie dlatego, że nie mam weny, po prostu gdy nie ma komentarzy... to nie sprawia mi przyjemności. W ostatnim rozdziale nie było ani jednego komentarza. Cóż, szkoda, fajnie by było wiedzieć, że mam dla kogo pisać i że ktoś to czyta. Tak więc zawieszam, może tu powrócę z jakimś wybuchowym rozdziałem. Dla tych, którzy jednak to czytali - przepraszam. Jeśli nadal was interesuje moja wyobraźnia możecie odwiedzić mojego bloga z imaginami, na którego od czasu do czasu coś wrzucę. Jeśli ktoś chce się ze mną skontaktować obok macie podanego aska i twittera, niestety rzadko tam wchodzę, bo konta te zostały założone na potrzebę bloga, bo nie chciałam podawać swojego prawdziwego. Mam jeszcze pomysł na Larry'ego nie wiem czy wypali, bo nie mogę sie do tego zabrać.  Tak więc massive sorry, czeeść. x 


Luv ya all.  jeszcze raz podaje link do bloga z imaginami blog

09 listopada 2012

Rozdział IV - I promise.

Boziu, wiem, że mnie zabijecie, że mnie nie lubicie, że miałam już dawno dodać ten rozdział, ale przepraszam ! Ten tydzień był cały zawalony nauką, nie miałam czasu. Ale myślę, że DŁUUUUUUUUGI i to bardzo rozdział jakoś wam to wynagrodzi. Dodałam trochę Larry'ego i Niama. :) Chociaż w sumie Niam nie jest zbyt widoczny. Jeśli ktokolwiek czyta jeszcze tego bloga to niech mi napisze, czy mam go dalej prowadzić czy to nie ma sensu, bo sama nie wiem. Nie wiem czy komukolwiek się to podoba... Fakt, jest sporo wejść ale mało komentarzy... Sama nie wiem. Napiszcie mi. :) 
Strasznie jaram się wywiadem z Lou i Zaynem dla Polski. :) Nauczyli ich mówić KOCHAMY WAS <3 
Być może w końcu coś z tego wyjdzie. :) tu macie link do zapowiedzi wywiadu : [ x ]

Nie chce was zanudzać.


 *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* *-* 


  Obudziło mnie głośnie pukanie do drzwi. Otworzyłem i przetrałem oczy patrząc
na zegarek. Myślałem, że mi sie wydaje, że jest 5 nad ranem ale po przetraciu
oczu okazało się, że to prawda. Zaskoczony zsunąłęm się z łóżka, włożyłem
kapcie i poszedłem do przedpokoju. Otworzyłem drzwi i zrobiłem ogromne oczy.
Przede mną stał Louis - kumpel Hazzy. Spojrzał na mnie z wrogą miną.
- Gdzie jest Harry ?! - wszedł do domu. Śmierdziało od niego alkoholem.
- Śpi... - podniosłem brew do góry. Chłopak wyminął mnie i śmiałym ruchem
wszedł do salonu po czym udał się do sypialni Hazzy.
- Nie ma go tu! - krzyknął. Wskazałem mu ręką drzwi do mojej sypialni.
Wszedł tam robiąc przy tym ogromny hałas a ja stałem i patrzałem co on wyprawia.
Usiadł na moje łóżko obok Loczka i pogłaskał go po odkrytym udzie. Nie powiem
zaczął mnie wkurzać. Co on do cholery chce od MOJEGO chłopaka? Usłyszałem
jak szepcze do spiącego Harry'ego:
- Hazz... Wstań spiochu... - przybliżył się do jego twarzy, a we mnie się gotowało.
Normalnie poszedłbym tam oderwał tego idiotę od Stylesa i mu przywalił. Ale
byłem ciekawy czego on chce. Skierowałem się na kanape skąd miałem dobry
widok na moją sypialnie. Zobaczyłem, że Hazza siedział na moim łóżku zakryty
do pasa kołdrą, ponieważ jak już pewnie wiecie - śpi nago.
- Ja... Harry... Ja musze Ci coś powiedzieć. - zaczął Tomlinson. Pewnie nikt nie
chciałby teraz widzieć mojej miny.
- Co jest? - zapytał oschle Harreh.
- Ymm...
- No mów.
- Hazz.. Ja... Ja nie moge przestać o tobie myśleć, chciałem powiedzieć ci o tym
już dawno, ale za każdym razem coś nam przeszkadzało, a teraz kiedy
wprowadził się ten jak mu tam poczułem, że naprawdę cię kocham! - powiedział
na jednym wdechu po czym go pocałował. W tym momencie coś we mnie pękło.
Nie liczyło się to, że byłem w piżamie. Wstałem z kanapy, ruszyłem do
przedpokoju, założyłem buty, wziąłem kurtkę i wyszedłem trzaskając za sobą
drzwiami. Słyszałem jakieś krzyki typu ,, co ty zrobiłeś idioto?!" ,,wypad stąd"
i tym podobne, ale może mi się wydawało.
Biegłem prosto przed siebie nie zwracając na nic uwagi. Było po 5:00 więc nie
było zbyt dużego ruchu. Pomyślałem, że w takiej sytuacji mogę liczyć tylko
na Liama, więc biegłem w stronę jego domu. Nawet nie wiem kiedy znalazłem
się pod jego drzwiami. Zacząłem walić w nie jak opętany, a łzy lały się z moich
oczu strumieniami. Może pomyślicie, że to głupie. Znamy się nie cały tydzień
ale ja go pokochałem. Nie wiem jak to się stało. Nie wiem KIEDY to się stało.
A przede wszystkim nie wiem dlaczego... Usłyszałem dźwięk otwierającego się
zamka.
- Nialler ?! Co sie stało ?! - zapytał Li ciągnąc mnie do domu.
- Boże jak Ty wyglądasz? Zaraz... Czy ty... jesteś w piżamie ?! Boże święty. -
przytulił mnie a ja zacząłem szlochać.
- Ni..nic ja po prostu nie wiedziałem gdzie mam iść... Pomyślałem, że..
- Dobrze pomyślałeś. - przerwał mi. - Zawsze możesz na mnie liczyć Niall...
Zawsze, pamiętaj... - nie odpowiedziałem nic. Nie wiedziałem co.
- Więc powiedz mi co się stało? - złapał mnie za rękę i zaprowadził do kuchni.
- Harry... i Louis... Oni...On... Przepraszam, nie mogę! - schowałem twarz w ręce.
- Ooh Nialler, Nialler... - znów mnie przytulił. - Nie martw się...
- Przepraszam... Że Cię obudziłem. - odszedłem od niego i usiadłem na kanapie.
Chłopak zrobił mi kawę i podał do ręki. On jest cudowny. Znał mnie doskonale.
Wiedział co jest mi teraz najbardziej potrzebne a były to dwie rzeczy: kawa
i jego obecność. Zawsze potrafił poprawić mi humor, niezależnie od tego co
się stało. Niestety, nie tym razem. Usłyszałem pukanie do drzwi.
- Jeśli to on, powiedz, że mnie tu nie ma. - poprosiłem.



                                                          ~*~

Nigdy nie sądziłem, że Louis odwali taki numer. Fakt... Kiedyś się spotykaliśmy
na sex... Ale ja go uwarzałem za przyjaciela. Nic do niego nie czułem. Co innego
Niall. Nialla kochałem... I wiem, że to nie był dla niego miły widok. Martwiłem się,
że mógł sobie coś zrobić... Wybiegł tak po prostu. W piżamie. Zraniłem go...
Pierwsze co mi przyszło do głowy to to, że Irlandczyk pobiegł do Liama.
Po wywaleniu Tomlinsona z domu ubrałem się i pojechałem do Payna.
Nie wiem ile mi to zeszło, za pewne nie długo, ale dłużyło mi się strasznie.
Zapukałem do drzwi Liama. Otworzył.
- Tak? - zapytał udając spokojnego.
- Ja do Nialla. - chciałem wejść do środka ale zatorował mi wejście.
- Nie ułatwiasz. - powiedziałem marszcząc czoło.
- On nie chce z tobą rozmawiać. - wygiął cwaniacko usta.
- Skoro tak. - powiedziałem i odepchnąłem go z całej siły. Wszedłem do pokoju
i zobaczyłem Niallera. Miał zapuchnięte od płaczu oczy, rozczochrane włosy,
za duże na niego ciuchy Liama a w ręku trzymał kubek. Podszedłem do niego.
- Niall... - zacząłem.
- Wyjdź. - rozkazał.
- Nie bez ciebie. - usiadłem obok niego. Nie odpowiedział. Odwrocił głowę
i udawał, że na coś patrzy chociaż nic tam nie było. Uklęknąłem przed nim.
- Kocham Cię. Jego nie. Uwierz mi, proszę. - pogładziłem jego kolano. Znów nie
odpowiedział. Zrobiło mi się przykro. Ja go naprawdę kochałem. Może to żałosne.
- Wstań. - usłyszałem.
- Nie, dopóki mi nie wybaczysz. -  poczułem łzę na policzku.
- Niall... Porozmawiaj ze mną. - złapałem go za podbrudek i spojrzałem mu
w oczy. Zamknął je.
- Dlaczego ty mi to robisz ? - ciągnąłem.
- Słucham ? Dlaczego JA ci to robie ? Dlaczego ty mi to zrobiłes.
- Ale ja ci przecież nic nie zrobiłem. To prawda, sypiałem z Tomlinsonem ale
to było zanim się poznaliśmy. Długi czas przed naszym pierwszym spotkaniem
to zakończyłem. To on coś sobie ubzdurał.
- Aha.
- Aha? AHA?! - wkurzyłem się.
- Aha. - powtórzył Horan.
- Jesteś nieznośny... - uśmiechnąłem się do niego lekko.
Atmosfera zrobiła się nieznośna ponieważ oboje przez pewien czas milczeliśmy.
Sam już nie wiedziałem jak mam go przekonać. Naprawdę mi na nim zależało.
- Więc jak? Wybaczysz mi Blondasku ? - przerwałem ciszę.
- Wybaczę. Ale tylko z jednego powodu. - nachylił się i szepnął mi do ucha: nie
mógłbym zrezygnować z tych ust. Potrafią zrobić cuda. - przygryzł płatek
mojego ucha.
Zarumieniłem się. Co mu się stało? Przecież to on był tym nieśmiałym.
- Wracajmy już - poruszył znacząco brwiami.
- Okej. - uśmiechnąłem się do niego.
- Liam! - krzyknął Horan wprost do mojego ucha, a ja odskoczyłem i myślałem,
że ogłuchłem. Liam przyszedł i kiwnął głową na znak, że chce usłyszeć co Niall
ma mu do powiedzenia.
- My już pojedziemy... Przed Harry'm duuuuużo roboty. Ciuchy oddam Ci następnym
razem, okej?
- Okej...
Co znaczyło, że przede mną duuuużo pracy ? Co on miał na myśli ?
Blondyn wstał z kanapy i klepnął mnie w tyłek.
- Aww - mruknąłem.
Wyszliśmy od Payne, wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do domu, w którym
przekonałem się co chłopak miał na myśli...




Hmm... Wydawał się dłuższy. xD


02 listopada 2012

Przepraszam!

Przepraszam za brak nowego rozdziału! Nie mam weny ostatnio. Przepraszam Was. Dzisiaj postaram się coś zacząć, do końca tygodnia powinno się coś pojawić. MASSIVE SORRY ! Dziękuje za wejścia i komentarze. + Narazie musi Wam starczyć imagin o Niallu na moim 2 blogu : BLOG  




KOCHAM WAS <3 


23 października 2012

Rozdział III - Sometimes I Feel So Happy But...

ROZDZIAŁ ZAWIERA ELEMENTY ZBOCZONE - CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ. XD


- Harry ! Błagam Cię ! Jedź szybciej! Jeden jedyny raz, przekrocz prędkość, zrób
to dla mnie! Jeśli dostaniesz mandat, zapłace, ale pośpiesz się, na litość Boską!
- Niall, spokojnie, chyba nie zauważyłeś ale stoimy w korku. - powiedział spokojnym
i opanowanym tonem. Nie to co ja. Ja darłem się na całe auto. Po prostu martwiłem
się o Liama, sądząc po głosie był w ciężkim stanie, mógłby zrobić coś głupiego. 
Droga do domu chłopaka nie była długa, około piętnaście minut, ale niestety trafiliśmy
na ten głupi korek ! Co do cholery ci ludzie robią tu o tej porze?! Byłem wściekły.
Wściekły na siebie, wściekły na tych ludzi z korku, wściekły na wszystko!
W końcu udało nam się przebić przez jadące w tym samym kierunku auta i dotarliśmy
na miejsce. Harreh zaparkował na wolnym miejscu parkingowym i zgasił auto.
Wysiadłem i pobiegłem w stronę drzwi domu chłopaka, a biedny Loczek, który
próbował mnie na początku dogonić zrezygnowany zwolnił. Natomiast ja wbiegłem
bez pukania do środka domu i zobaczyłem ciemność. Serce zaczęło mi walić jak
oszalałe, przełknąłem głośno ślinę i ruszyłem po omacku w stronę salonu.
Potknąłem się o coś i upadłem. Przeklnąłem w myślach. Usłyszałem otwerające
się drzwi, przez które jak się domyślam wszedł Styles. Nagle zobaczyłem jasność.
No tak, chłopak od razu znalazł światło, a ja nawet nie pomyślałem o tym żeby
poszukać włącznika. Podniosłem się z podłogi, otrzepałem i wszedłem do salonu.
- NIESPODZIANKA! - tłum ludzi wyskoczył zza ściany, a ja poczułem, że za
chwilę dostanę zawału.
- Wszystkiego najlepszego Nialler! - krzyknął Payne i podszedł do mnie.
Spojrzałem zdezorientowany ze wściekłością w oczach na Liama.
- Nienawidze cie, jesteś... jesteś najgorszym idotą jakiego znam. - powiedziałem
po czym odwróciłem się na pięcie i wyszedłem. Zaraz za mną wybiegł Harry.
Boże, czy on ciągle musiał za mną łazić ? W tym momencie chciałem zostać sam.
Ten debil Payne serio mnie wkurzył.  Usiadłem na ławce, która stała obok domu
i schowałem głowe w ręce.
- To było głupie. - powiedział Hazz i usiadł koło mnie obejmując mnie ramieniem.
Wtuliłem się w niego. Niby chciałem zostać sam, ale jego obecność przestała
mi przeszkadzać.
- Ja... Cholera, ja nie wiem co w niego wstąpiło. Jemu nigdy takie głupie pomysły
nie przychodzą do głowy. A przynajmniej nie przychodziły. Przesadził... - palcem
rysowałem kółka na udzie chłopaka.
Usłyszałem otwieranie się drzwi i od razu oderwałem się od chłopaka. Z domu
wyszedł Li. Uklęknął przede mną i spojrzał mi w oczy.
- Czego chcesz? - zapytałem marszcząc czoło.
- Przepraszam. - położył rękę na moim kolanie. Spojrzałem na Harrego, na którego
twarzy wyraźnie malowała się zazdrość. To było słodkie. Nie chciałem żeby myślał,
że coś więcej między mną a Szatynem jest, bo była tylko przyjaźń. Zwaliłem jego ręke
z mojej nogi i spojrzałem na niego ze złością.
- Co w ciebie wstąpiło ?! To było idiotyczne! Nawet nie wiesz jak sie martwiłem! -
podniosłem głos.
- Przykro mi... Masz racje, nie przemyślałem tego, to był głupi pomysł, mogłem
wymyślić coś innego. Przepraszam Niall. - chciał mnie przytulić ale się odsunąłem.
- Okey... Powiedzmy, że nic się nie stało. Ale musze ochłonąć zostaw mnie prosze
samego, zaraz przyjde. - posłałem mu wymuszony uśmiech.
- Dziękuje. - podniósł się i poszedł do domu.
Spojrzałem na Loczka, ktory miał trudną do odgadnięcia minę. Chyba zauważył,
że się mu przyglądam, bo odwrócił twarz w moją stronę.
- Czy... Czy was... To znaczy ciebie i Liama.. No wiesz.. Coś łączy? - spojrzał mi
w oczy i dopiero teraz zobaczyłem, że ma zaszklone tęczówki. Był smutny, widziałem to.
- Oczywiście, że nie ! Jesteśmy tylko przyjaciółmi nic poza tym. - posłałem mu
ciepły uśmiech.
- Na pewno? - przytulił mnie.
- Tak. - pocałowałem go w policzek.
- Lepiej ci już? Może chodźmy do środka bo zmarzniesz. Poza tym czekają na
Ciebie. Ahh, no i dlaczego mi nie powiedziałeś o urodzinach? Nie kupiłem ci nic.
- Nie chcę żadnego prezentu, a o urodzinach... Sam zapomniałem. Chodźmy. -
powiedziałem wstając z ławki i ciągnąc chłopaka za ręke.
Nie byłem w nastroju na imprezę, więc nie siedzieliśmy długo. Przywitałem się
z gośćmi, odebrałem prezenty, porozmawiałem z rodziną, wypiłem drinka
i poprosiłem Stylesa, żeby zabrał mnie już do domu.



                                                      ~*~

Dojechaliśmy na miejsce. Była 1 w nocy. Super, na pewno wstane jutro do pracy.
Wchodziliśmy na górę, Horan szedł przede mną i tak seksownie kręcił pupcią, że...
Uuuh. Wyciągnął klucze, wsadził do zamka i otworzył drzwi. Wchodząc do domu
zaadziornie klepnąłem go w tyłek na co ten podskoczył. Odwrócił się w moją stronę
zdezorientowany, a ja przygryzłem wargę.
- Ała. - powiedział jakby to dopiero do niego dotarło.
- Niezły zapłon. - poruszyłem znacząco brwiami.
- Dziękuję. - ściągnął kurtke i buty i wszedł do salonu. Usiadł na kanapie i włączył
TV, a ja postanowiłem do niego dołączyć. Usiadłem obok niego i zacząłem udawać,
że interesuje mnie program, który leciał właśnie w telewizorze ale szczerze
mówiąc gdyby ktoś zapytał mnie o czym jest nie odpowiedziałbym.
Spojrzałem na Horana, który wyglądał na zamyślonego. Chciałem zwrócić na jego
uwagę, więc położyłem swoją ręke na udzie i zacząłem nią jechać w strone jego
kumpla. Tak jak myślałem natychmiast zareagował.
- Co rooobisz ? - przeciągnął bo właśnie zahaczyłem dłonią o czułe miejsce.
Nie odpowiedziałem. Drugą rękę wsadziłem pod jego koszulkę. Mały Nialler zaczął
stawiać namiot. Tak nazwałem penisa Horana ,,MAŁY NIALLER".
- Prze.. przestań... - jęknął.
- Nie ma mowy. Chce zobaczyć jak bardzo te spodnie mogą sie jeszcze napiąć. -
przygryzłem płatek jego ucha na co cicho sapnął.
- Hazz... Proszę... - zamknął oczy. Usiadłem na niego okrakiem i zacząłem całować
po szyi naznaczając ją malinkami. Blondyn zaczął głośno oddychać.
- Podoba ci sie co ? - powiedziałem lekko poruszając na nim biodrami. Jego
kumpel dotknął mojego na co sam sie podnieciłem. Zacząłem go całować językiem
prosząc o wstęp do środka. Zaczął oddawać moje pocałunki. Ściągnąłem z niego
jego koszulke i wycałowałem sobie drogę w dół. Zacząłem dobierać się do jego
spodni co sprawiło mi nie mały kłopot, bo nie mogłem odpiąc guzika, ale w końcu
mi się udało. Nialler zaczął mi bić brawa.
- Ooh, nie bądź wredny. - powiedziałem wracając spowrotem na górę by znów
go pocałować.
- Ja jestem... wreedny ? To Ty nie chcesz mi ulżyć. Spójrz co zrobiłeś. - powiedział
kiwając głową w dół. Spojrzałem we wskazane miejsce.
Nie chcąc by chłopak się dłużej męczył zjechałem w dół i ściągnąłem jego
bokserki. Przed sobą miałem jego koleżke. Wziąłem go w ręke i zacząłem
rytmicznie nią poruszać. Chwile później sam nadał rytm i poczułem, że za chwilę
dojdzie.
- Oooh... - jęknął Irlandczyk.
Nie chciałem żeby doszedł w mojej ręce. Wsadziłem Małego Niallera do buzi
i pozwoliłem chłopakowi dojść.
- OOOOOO TAK! OH, HAZZA ! - krzyczał.
Doszedł. Połknąłem białą maź i uśmiechnąłem sie zadziornie do chłopaka.
Pocałowałem go i ruszyłem do łazienki się umyć.
- Ejj... a Ty... - zaczął zsapany Niall.
- Odwdzięczysz mi się później. - puściłem mu oczko i wszedłem do łazienki.


___________________________________________________








No więc mamy rozdział III. Tak jak obiecywałam, lekko zboczony :D Mam nadzieje, że sie spodoba :) 
Nawet nie wiecie jaki mialam ubaw jak to pisałam xd Jeszcze raz dziękuje za wejścia itp, itd, znacie to już na pamięć, ja tak samo więc daruje sobie. Kawałek zboczony zaznaczyłam, jakby ktoś nie chciał czytać, ale znając was zboczeńce pewnie każdy przeczyta. :3  
dobra, dzięki. Paaa! :> 


CZYTASZ - KOMENTUJESZ