05 lutego 2013

Epilog.

*2 lata później*

- Harry szybciej, bo się spóźnimy! - spanikowany pakowałem walizkę. Nasz samolot
odlatywał za 1,5 godz. ale znając ruchy Hazzy on będzie się pakował godzinę.
- Spokojnie kocie, spakowałem się wczoraj. - powiedział wyciągając spod łóżka
walizkę.
- C..co? Kiedy?! - pospiesznie wyciągałem ciuchy z szafy.
- Kiedy byłeś u Liama. - pocałował mnie w czoło. - Spokojnie, zdążymy. Mamy czas.
- Po prostu się denerwuje, przepraszam. - przytuliłem się do niego zaciągając
się jego perfumami. To miały być nasze wakacje życia, chciałem aby wszystko
ułożyło się po naszej myśli. Harry kupił już bilety, pozostało tylko dojechać na
lotnisko i wsiąść w samolot. Odsunąłem się od mojego chłopaka i wróciłem do
pakowania. Po kilku minutach walizki były spakowane, a my gotowi. Zostało nam
45min. a na lotnisko jedzie się około 30 min, więc wziąłem swoją walizkę
i zaniosłem ją do auta. Harry postąpił tak jak ja, następnie wrócił do domu,
zabrał kluczyki z komody, zamknął drzwi, wsiadł do auta i je odpalił.
Oczywiście ja siedziałem już w środku.
- Gotowy na najlepsze wakacje w życiu? - powiedział i pogładził mnie po udzie.
- Chyba tak. - uśmiechnąłem się i pocałowałem go w policzek. - Ruszaj. - zaśmiałem
się nerwowo. Droga na lotnisko minęła spokojnie, nie było żadnych korków, więc
dojechaliśmy w 25 minut. Na miejscu czekał już na nas Zayn, który miał
zająć się autem. Wyciągneliśmy nasze walizki z auta, pożegnaliśmy się z Mulatem
i ruszyliśmy na odprawę. Minęła raz dwa, bo nie było prawie w ogóle ludzi.
Usiedliśmy na fotelach w naszej bramce i czekaliśmy aż odezwie się głos w
megafonie, że mamy wsiadać.
- Cieszysz się? - Harry złapał mnie za rękę.
- Bardzo, już nie moge się doczekać ! - odpowiedziałem z szerokim uśmiechem
podskakując na fotelu.
- Będzie cudownie - uśmiechnął się ciepło, a w hali rozległ się dźwięk damskiego
głosu. Wstaliśmy, wyciągneliśmy paszporty oraz bilety, pokazaliśmy je miłemu
panu, który, swoją drogą, był całkiem niezły. Zeskanował je i kazał iść do
samolotu.  Posłuchaliśmy się go i już po chwili szukaliśmy naszych miejsc.
A24 i B24.
- Ja chcę siedzieć przy oknie! - krzyknął Loczek, a ludzie, którzy byli już w
środku spojrzeli na nas jak na dwóch idiotów. Schowaliśmy nasze bagaże
na ich miejsce i usiedliśmy.
Harry tak się szczerzył, że bardziej już się chyba nie da. Kochałem jego
uśmiech, kochałem kiedy był taki szczęśliwy.
- Proszę przygotować się do startu. - usłyszeliśmy głos przez malutki głośnik nad
nami.
Zapieliśmy pasy, splotłem nasze ręce. Samolot zaczął ustawiać się do startu
i chwilę potem wbiło nas w siedzenia a on wzniósł się w górę.
                                                     ~*~
 Niall słodko spał na moim ramieniu, a ja podziwiałem widoki z okna. Nie raz
leciałem już samolotem, ale uwielbiałem te białe puchowe chmury. Zawsze chciałem
w nie skoczyć, jednak po dłuższych przemyśleniach dochodziłem do wniosku, że
raczej sie na nich nie zatrzymam. Lot przebiegał przyjemnie, co jakiś czas
stewardessy podchodziły i pytały czy czegoś nam nie trzeba. Włączyłem iPada,
włożyłem słuchawki w uszy i czekałem aż lot dobiegnie końca.
 Chyba trochę przysnąłem, bo Irlandczyk zaczął mnie cucić i mówić, że jesteśmy
na miejscu.
- Już? Chyba trochę odpłynąłem... - poprawiłem swoje włosy.
- Już, już, ruszaj się. - puścił mi oczko.
Wstałem, poprawiłem się, ściągnąłem z góry nasze bagarze i ruszyłem w stronę
wyjścia.
- Do widzenia. - odpowiedziałem stewardessą żegnającym pasażerów.
Zeszliśmy po schodkach i pokierowaliśmy się w strone hali głównej. Tam czekał
już na nas facet, który miał nas zawieźć do hotelu. Podeszliśmy do niego.
- Panowie Harry Styles oraz Niall Huran ? - podał nam rękę.
- Horan - poprawił go blondyn.
- Ahh, możliwe. - syknął i ruszył do wyjścia.
Na zewnątrz stała nasza taksówka. Zapakowaliśmy się i ruszyliśmy. Hotel był
dość daleko, około godziny drogi stąd, ale mieliśmy okazje by podziwiać widoki.
Kiedy dojechaliśmy, zapłaciłem gościowi i weszliśmy do hotelu. Załatwiliśmy
pokój o numerze 369 i poszliśmy do niego. Weszlśmy do środka, rozebrałem się
i od razu poszedłem na balkon zobaczyć co z niego widać.
- No to witam w Chorwacji - powiedziałem do siebie.
Wróciłem do pokoju i zobaczyłem blondyna rozłożonego na łóżku. Z cwaniackim
uśmieszkiem usiadłem na nim okrakiem i pocałowałem.
- To co, może wypróbujemy łóżko? - wpiłem się w jego usta.



Czeeeść, no to mamy epilog i przepraszam was za to zrypane opowiadanie. Ale będę pisała nowe, prawdopodobnie również o Narrym! I obiecuje, że będą wrzucane reguralnie rozdziały i będzie dobry :) Mam zamiar wstawić epilog w niedziele, ale jak wyjdzie, nie wiem. tutaj macie link : klik   i mam nadzieje, że epilog się spodobał, co było później możecie sie domyślić, myśle, że wasza wyobraźnia was nie zawiedzie :D jeśli macie jakieś pytania, zostawcie je w komentarzu. :) noo, to tyle :)

jeszcze raz link do bloga : blog:)
aaa tu mój tumblr : tumblr
kocham was no i zapraszam na bloga. :) xxx


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz