16 października 2012

Rozdzial II - you also me likes.

Boze, on to zrobil ! Pocalowal mnie! Po-ca-lo-wal ! Nie wierze. Fakt, bylismy moze troche pijani, ale... To chyba nawet bardziej mnie podniecilo. Oczywiscie oddawalem kazdy jego pocalunek. W koncu zabraklo nam tchu i z niechecia powtarzam NIECHECIA oderwalismy sie od siebie. 

- Wow... Co to bylo ?! - zapytalem niedowierzajac, ze wlasnie sie calowalismy.

- Pocalunek, chyba wiesz co robiles ? Zreszta przyznaj... Podobalo Ci sie co? - powiedzial i znow musnal moje usta
- Ummm...
- No widzisz. - puscil mi oczko
- Czemu to zrobiles ? - w koncu udalo mi sie cos z siebie wydusic.
- Od samego poczatku chcialem to zrobic Niall. Jestem gejem, ale to pewnie juz wiesz. Spodobales mi sie, nie zauwazyles ? To wszystko co robilem bylo tylko po to, zebys zwrocil na mnie uwage. Ale Ty jestes zbyt niesmialy, wiec zrobilem to za Ciebie. Poza tym... Ja chyba tez ci wpadlem w oko, nie ? Widze jak na mnie patrzysz. - powiedzial i kciukiem pogladzil moj policzek
Pewnie przypominalem dojrzalego pomidora, ale cholera, skad On wiedzial, ze mi sie podoba ? Naprawde az tak na niego patrze? Ehh... 
- Niall ? .. - posmutnial
- Emm... W sumie masz racje... - poslalem mu cieply usmiech a on od razu rozpromienial. Przysunal sie do mnie, przytulil i pocalowal w policzek. To bylo urocze. 
- A pozwolilbys mi dzisiaj spac u Ciebie ? - zapytal i znow przygryzl warge. Wspominalem jak bardzo mnie to podnieca ? 
- Pewnie, jesli chcesz. - zgodzilem sie, bo szczerze chyba nawet chcialem zeby o to zapytal. 
- To super, zobacze czy Twoje lozko jest wygodne, a pozniej... Może je przetestujemy ? - wlozyl kolano miedzy moje nogi.
Znow sie zaczerwienilem, musze zaczac nad tym panowac.
- Hehehe moze pozniej. - zaczalem sie nerwowo smiac. Cholera, bylem zalosny, prawda ? 
- Slodki jestes Nialler. - znow mnie pocalowal. Jezykiem laskotal moje podniebienie i policzki, jedna reka gladzac moj policzek a druga masujac plecy. Poczulem przyjemne cieplo w podbrzuszu. W koncu udalo mi sie od niego oderwac.
- Harreh, jest juz pozno, jestem zmeczony i pijany, moze pojdziemy juz spac ? - delikatnie pogladzilem jego policzek dlonia i czule sie usmiechnalem. Nie chcialem, zeby myslal, ze mi sie nie podobalo. 
- Dobrze szefie. - wymamrotal i otworzyl usta jakby chcial cos jeszcze dodac ale zaraz je zamknal. Pomoglem mu sie rozebrac, bo pomimo, ze wypilismy tyle samo bylem w lepszym stanie. On nie mogl ustac na nogach żeby sciagnac spodnie. Pozniej rozebralem siebie i polozylem sie obok chlopaka. Czulem jak loczek wiercil sie strasznie, chyba nie mogl znalezc wygodnego miejsca. W koncu ulozyl sie. Wlozyl swoja noge miedzy moje, jedna reke mial pod poduszka a druga mnie obejmowal. W takiej pozycji zasnal, a ja jeszcze chwile sie meczylem, ale udalo mi sie do niego dolaczyc.

                                             ~*~

Obudzilem sie i zobaczylem, ze nie spie sam. Zobaczylem tez, ze nie jestem w swoim pokoju. Przetarlem oczy i podnioslem sie do pozycji siedzacej. Pokoj Nialla - pomyslalem i spojrzalem na spiacego obok mnie Irlandczyka. Co sie wczoraj stalo ? - zlapalem sie za glowe, bo poczulem jak zaczyna pulsowac. Zajrzalem pod kolrde by zobaczyc czy mam dolna czesc garderoby. Cale szczescie byla na swoim miejscu. Ulzylo mi. Postanowilem obudzic blondyna, bo moze on pamieta co wczoraj robilismy. 
- Nialler... - zaczalem go lekko szturchac.
- Niall! - powiedzialem glosniej. Chlopak ledwo otworzyl oczy.
- C-co jest? Oo czesc Harry. - usmiechnal sie i ziewnal.
- Zaraz, zaraz.. Harry ?! Co ty do cholery robisz nagi w moim lozku ?!- wstal jak poparzony.
- Spokojnie, nie jestem nagi. Mam slipki. Sam nie wiem co tu robie... - powiedzialem i poprawilem wlosy.
- Uhh, poczekaj, daj mi sie rozbudzic. - powiedzial Horan i zaczal trzec oczy. 
Ja w tym czasie wstalem i znalazlem na podlodze moje ciuchy. Ubralem je, bo zrobilo mi sie zimno. Chlopak rzucil sie na poduszke i zaczal myslec.
- Ty... Ty mnie wczoraj pocalowales.. I powiedziales, ze Ci sie pdoobam... To bylo szczere ? - zapytal i spojrzal na mnie smutnym ale dociekliwym wzrokiem. 
- Serio Ci to powiedzialem ? Wow, nie myslalem, ze sie odwaze.. Emm.. Takk.. To bylo.. Szczere. - powiedzialem. Chcialem miec to za soba. Podobal mi sie. Bardzo. Ale nie wiedzialem, ze powiem mu to tak szybko.
- Na prawde ? No to.. Ciesze sie. Ty.. Ty tez mi sie podobasz. - powiedzial to tak cicho, ze gdybym sie nie wsluchal pomyslal bym, ze tylko westchnal. Nie moglem wytrzymac i po prostu... Pocalowalem go. Tak, zrobilem to i bylem z tego dumny. Zabawne, ale zawsze gdy sie zblizalismy chlopak sie rumienil. Byl wtedy taki slodki i niewinny, jak maly misiu do ktorego moglbym sie przytulac dzien i noc. 
- Ide do toalety sie ogarnac. - oznajmil mi blondyn. 
- Pojde z Toba. - zasmialem sie.
- Co ?..
- Zartowalem przeciez, idz, idz, ja ogarne Ci sypialnie, bo masz niezly chlew, moze byc? 
- Okej. To ide. - powiedzial i poszedl do lazienki. Chwile sie zastanawialem nad kolejnym symulowaniem pelnego pecherza, ale tym razem chyba by nie przeszlo, wiec pozostalo mi sprzatanie. Poscielilem mu lozko, starlem kurze i umylem podloge. Mam nadzieje, ze bedzie zadowolony. Niall wyszedl z lazienki, a po nim wszedlem ja. Wzialem letni prysznic, ulozylem wlosy i ubralem czystsze ciuchy, bo te walily wodka na odleglosc. Wrzucilem je do pralki i poszedlem do Irlandczyka, ktory czekal juz ze sniadaniem. Tym razem zrobil omlety. Musze przyznac, ze chlopak ma talent do gotowania. 
- Jak Ty to robisz ? To jest pyszne. - zachwalalem chlopaka.
- Ee tam, przesadzasz. Zwykly omlet. - usmiechnal sie.
- Jakies plany na dzisiaj ? - zapytal ciekawski.
- W sumie, to chcialbym dzisiejszy dzien spędzić w domu. Jest niedziela, jutro ide do pracy.
- Jasne, zostajemy w domu. - powiedzial i puscil mi oczko.
Widze, ze sie rozkreca, juz jest coraz lepiej. Ciesze sie. Caly dzien probowalem przypomniec sobie co wczoraj sie dzialo ale niestety na marne.
Wieczorem Niall dostal telefon.
- Liam? Czesc bracie! Co sie dzieje ? 
- Co?! Ale jak to?! Kiedy?! - widzialem jak do jego oczu naplywaja lzy. 
- To straszne... Jasne, zaraz u Ciebie bede, nie rob nic glupiego. - rozlaczyl sie, a ja widzac chlopaka w takim stanie wstalem z kanapy i podszedlem by go przytulic. 
- Co sie stalo? - spytalem zatroskany.
- To byl Liam... Moj najlepszy przyjaciel... Jego mama miala wypadek samochodowy, lezy w szpitalu w ciezkim stanie. On mnie potrzebuje, ja musze tam jechac Harry. Zawieziesz mnie ? - spojrzal mi w oczy.
- Jasne. Zabralem kluczyki z komody i ruszylem w strone przedpokoju.

 _____________________


Cześć wam :) Dodaje rozdzial II, ktory nawet mi sie podoba :o 
Dziękuje wam za wejścia, bo wzrastają, dziękuje za komentarze, za to, że czytacie i w ogóle za wszystko wam dziękuję!  jesteście mega. <3 Nie mam pojęcia kiedy pojawi się rozdział III ponieważ właśnie się tworzy. :> przepraszam, że w rozdziale nie ma polskich znaków, ale dodawany był z tableta, gdzie nie chce mi się ich wstawiać. jeszcze raz dziękuje, mam nadzieje, że rozdział się spodobał, jeśli tak komentujcie, jeśli nie... to też xd 
Nie martwcie się o mame Liasia, wszystko się wyjaśni w następnym rozdziale:)
Pa. :D x


Massive Thank You !


2 komentarze:

  1. Jakie ten rozdział super *.*
    Mam nadzieje że nic mamie Liama się nie stanie.
    Czekam na następny, pozdrowienia xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam na nową notkę http://youwantmyheart.blogspot.com/2012/10/rozdzia-szosty.html :)) Chyba o poprzedniej nie poinformowałam, jak tak, to przepraszam. xx Miłej lektury! :)

    OdpowiedzUsuń